tag:blogger.com,1999:blog-38180642517362195222024-03-13T19:00:49.947+01:00DANCING WITH THE DEVILSNadine Mhttp://www.blogger.com/profile/06145033663720583359noreply@blogger.comBlogger7125tag:blogger.com,1999:blog-3818064251736219522.post-86040203226539365492019-02-02T15:09:00.000+01:002019-02-02T15:09:34.511+01:00Rozdział 6<div>
<span style="font-family: Georgia, Times New Roman, serif;"><br /></span></div>
<div>
<span style="font-family: Georgia, Times New Roman, serif;"><br /></span></div>
<div>
<span style="font-family: Georgia, Times New Roman, serif;">Popiół z tlącego się papierosa spadł na ziemię i po chwili został rozwiany przez lekki wietrzyk. Strony dzisiejszej gazety obracały się z cichym szelestem, by po chwili zatrzymać się na stronie trzeciej, na której widniał artykuł pod tytułem: "<i>Mglisty Cień - prawda czy może jednak prowokacja?</i><i>"</i></span></div>
<div>
<i><span style="font-family: Georgia, Times New Roman, serif;"><br /></span></i></div>
<div>
<span style="font-family: Georgia, Times New Roman, serif;"><i> "</i><span style="font-family: "courier new" , "courier" , monospace;">Pojawia się i znika niczym duch. Przechodzi przez wszystkie zabezpieczenia bez problemu i bez śladu. Gdyby nie fakt pustych sejfów w ogóle nie byłoby wiadomo, że Cień tu był. Nieuchwytny złodziej, drwiący sobie z policji i ochrony. </span></span></div>
<div>
<b><span style="font-family: Georgia, Times New Roman, serif;">CZY W OGÓLE ISTNIEJE?</span></b></div>
<div>
<span style="font-family: Georgia, Times New Roman, serif;"> Osoba zwana Mglistym Cieniem pojawiła się pierwszy raz około czterech lat temu w napadzie na bank w Los Angeles. Początkowo posądzano o to innego bandytę, jednak szybko okazało się, że na "rynku" przestępczym pojawił się nowy zawodnik. Bardzo dobry zawodnik. Ubytki w sejfach oraz brak jakichkolwiek śladów to wizytówka Cienia.</span></div>
<div>
<span style="font-family: Georgia, Times New Roman, serif;">Istnienie podobno zostało potwierdzone przez samego bandytę, jednak to sprawa wciąż niepewna i niedostępna dla mediów.</span></div>
<div>
<div>
<b><span style="font-family: Georgia, Times New Roman, serif;">ALE KIM JEST NAPRAWDĘ?</span></b></div>
<div>
<span style="font-family: Georgia, Times New Roman, serif;"> Ciężko stwierdzić coś konkretnego. Nikt go nigdy nie widział twarzą w twarz. Ostatni widok zapamiętany przez pewnego ochroniarza z Luizjany przed ogłuszeniem to zwykły cień.</span></div>
</div>
<div>
<span style="font-family: Georgia, Times New Roman, serif;">Ale czy istnieje człowiek zdolny do takich czynów? Obrabował X banków i w żadnym go nie widziano? Nie zatrzymano? Nie znaleziono ani jednego śladu?</span></div>
<div>
<span style="font-family: Georgia, Times New Roman, serif;"><b>Czy może to po prostu prowokacja władz, mająca na celu wykurzenie innych przestępców? </b></span></div>
<div>
<span style="font-family: Georgia, Times New Roman, serif;"> Pomimo poznania "stylu" Mglistego Cienia nawet banki w innych stanach, szczycące się najlepszymi zabezpieczeniami zostały okradzione w dokładnie taki sam sposób.</span></div>
<div>
<span style="font-family: Georgia, Times New Roman, serif;">Czy to wszystko nie wydaje się podejrzane? </span></div>
<div>
<b><span style="font-family: Georgia, Times New Roman, serif;">Honorowy złodziej</span></b></div>
<div>
<span style="font-family: Georgia, Times New Roman, serif;"> Ścigany listem gończym domniemany bandyta wciąż jest nieuchwytny. Nieporadność władz, niechęć, czy może po prostu rozkaz z góry? </span></div>
<div>
<span style="font-family: Georgia, Times New Roman, serif;">Swoimi tezami podzielił się z nami pan Marcus H. zamieszkały w miasteczku San Patricio w Teksasie.</span></div>
<div>
<span style="font-family: Georgia, Times New Roman, serif;"><i> "Nie jestem w stanie stwierdzić, kim lub czym jest Cień i czy działa na własną rękę, czy dla władz. Jedno można stwierdzić- nie okrada małych banków, gdzie oszczędności trzymają zwykli, normalni ludzie lecz porywa się na duże, gdzie ogromne sumy przechowują bogacze, ludzie wysoko postawieni.</i></span><br />
<span style="font-family: Georgia, Times New Roman, serif;"><i>Na przykładzie kasyna: czy można uznać Cienia za złego, skoro żaden przeciętnie zarabiający człowiek nie ucierpiał przez niego? Wszyscy wiemy, jak zarabiają kasyna, więc czy z punktu widzenia zwykłego człowieka nie jest to niejako "karą" dla właścicieli tych miejsc?</i></span><br />
<span style="font-family: Georgia, Times New Roman, serif;"><i>Mówicie, że Mglisty Cień jest człowiekiem władz. I ludzie bogaci dają mu pozwolenie na kradzież swoich majątków, ot tak dla zasłony dymnej? Bzdura.</i></span><br />
<span style="font-family: Georgia, Times New Roman, serif;"><i>Może ten bandyta ma jakieś osobiste porachunki, może nienawidzi takich ludzi? Też jest tylko człowiekiem, ma swoje słabości.</i></span><br />
<span style="font-family: Georgia, Times New Roman, serif;"><span style="font-family: "courier new" , "courier" , monospace;"><i>Ale pewnego dnia na pewno popełni błąd. Nikt nie jest nieomylny.</i></span><i><span style="font-family: "courier new" , "courier" , monospace;">"</span></i></span><br />
<i><span style="font-family: Georgia, Times New Roman, serif;"><br /></span></i></div>
<div>
<i><span style="font-family: Georgia, Times New Roman, serif;"><br /></span></i></div>
<div>
<span style="font-family: Georgia, Times New Roman, serif;">-Marcus H, pseudonim Pacifico*. Vice szef gangu. Nie myśl sobie, że mnie sprowokujesz.-zgaszony pet spadł i zniknął pośród trawy. Helen wyprostowała się.</span><br />
<span style="font-family: Georgia, Times New Roman, serif;">Nie wyjechała z Teksasu, ponieważ się bała. Nie. Gang dowiedział się, że Mglisty Cień przebywa w San Patricio. Trzeba było ich odciągnąć jak najdalej od miasteczka, żeby nie zaczęli węszyć.</span><br />
<span style="font-family: Georgia, Times New Roman, serif;">Helen zdawała sobie sprawę, że gang Lotosu już wie, że Cień to młodzik. Wiedziała również, że prędzej czy później mogą dopaść tamtego, więc postanowiła odwrócić ich uwagę, a samego przyjaciela wyposażyła w zapasy gotówki, by jak najdłużej nie korzystał ze swojego alter ego.</span><br />
<span style="font-family: Georgia, Times New Roman, serif;">Póki co jedyny trop znajdował się w Las Vegas. Raczej nie zapędziliby się aż tak daleko. Jednak nie wiedzieli, że wróci. Przez te kilka lat, "Cień" upodobał sobie Teksas. Stąd pojawiła się końcówka "zachodu", używana właściwie tylko w tym stanie.</span><br />
<span style="font-family: Georgia, Times New Roman, serif;">Ale...z drugiej strony przez tą ostatnią kradzież na Florydzie...</span><br />
<span style="font-family: Georgia, Times New Roman, serif;">Wróciła dziesięć dni później do San Patricio, gdzie dotąd z Białym Lotosem był spokój, a po dwóch tygodniach nagle uaktywnia się gang szukający zemsty. Tego samego wieczoru wzięła udział w strzelaninie, gdzie życie uratował jej przyjaciel.</span><br />
<span style="font-family: Georgia, Times New Roman, serif;">Czyżby na Florydzie przyuważył ktoś Cienia? Czyżby podczas napadu kogoś nie ominęła? Czy może...</span><br />
<span style="font-family: Georgia, Times New Roman, serif;">W każdym razie niebezpiecznie byłoby pozostawać w jednym miejscu. Nie bała się...ale nie widziało jej się zejście z tego świata.</span><br />
<i><span style="font-family: Georgia, Times New Roman, serif;">-Żelazna zasada brzmi tak: Jeśli nie jesteś do końca przekonana co się dzieje, lepiej odpuścić napady na jakiś czas i poprzemieszczać się kilka razy.</span></i><br />
<span style="font-family: Georgia, Times New Roman, serif;">Nie zdawała sobie jeszcze sprawy, ale kasyno było srogim błędem, mimo że celem było odciągnięcie gangu od Skowronka i reszty w San Patricio.</span><br />
<span style="font-family: Georgia, Times New Roman, serif;">-Długo tu raczej nie zabawię.- zeszła z tarasu i zabierając gazetę skierowała się do środka domu, kiedy ktoś zadzwonił do bramy. Zatrzymała się wpół kroku. Tym razem rozległo się walenie.</span><br />
<span style="font-family: Georgia, Times New Roman, serif;">-Ech...-uśmiechnęła się lekko. Przeszła przez salon i dla potwierdzenia wyjrzała przez okno.</span><br />
<span style="font-family: Georgia, Times New Roman, serif;">Oczywiście.</span><br />
<span style="font-family: Georgia, Times New Roman, serif;">-Araya, Ty kurwo! Znowu chcesz mi opierdolić piwnicę z alkoholu?!</span><br />
<span style="font-family: Georgia, Times New Roman, serif;">Przełażący przez wysoki, okolony drutem kolczastym płot chłopak zatrzymał się w połowie.</span><br />
<span style="font-family: Georgia, Times New Roman, serif;">-Oo Nel, to Ty...auaaa!- nie dokończył, kiedy noga mu się osunęła i zahaczyła o linkę.- Kurwa! Jebany drut!</span><br />
<span style="font-family: Georgia, Times New Roman, serif;">-Na takich jak Ty.- warknęła ponuro. Tom zeskoczył na ziemię, po czym podszedł do dziewczyny i rozłożył ramiona, chcąc ją przywitać.</span><br />
<span style="font-family: Georgia, Times New Roman, serif;">TRZASK!</span><br />
<span style="font-family: Georgia, Times New Roman, serif;">-Nosz kurwa!- wrzasnął, trzymając się za policzek.- Tak od razu z pięści...Też tęskniłem.- powiedział, już spokojniej, po czym się przywitał.</span><br />
<span style="font-family: Georgia, Times New Roman, serif;">Weszli do środka. Araya rozwalił się na skórzanej, zakurzonej kanapie.</span><br />
<span style="font-family: Georgia, Times New Roman, serif;">-Skąd miałeś klucz?- zapytała.</span><br />
<span style="font-family: Georgia, Times New Roman, serif;">Machnął ręką.</span><br />
<span style="font-family: Georgia, Times New Roman, serif;">-Zostawiłaś go pod tą rozpierdoloną doniczką po ostatniej imprezie.-mruknął, a widząc jej wzrok pospiesznie dodał- Spoko, nikogo tu nie sprowadzałem. I nie rób tej miny, jesteś straszna.- osłonił się przed nią rekami.</span><br />
<span style="font-family: Georgia, Times New Roman, serif;">-I mam uwierzyć, że przez pięć lat wyniosłeś tylko tyle?- zaśmiała się lekko.</span><br />
<span style="font-family: Georgia, Times New Roman, serif;">-Oczywiście, laska! Twoja piwniczka była ostatnią deską ratunku, na tych imprezach...a tak naprawdę to dopiero tydzień temu znalazłem ten zajebany Ci klucz, kiedy sprzątałem po raz pierwszy od pięciu lat za łóżkiem. A przylazłem, bo zauważyłem Cię wczoraj w Rainbow z Lemmy'm i Kerry'm, ale sobie poszłaś.- wyszczerzył się w jej kierunku.</span><br />
<span style="font-family: Georgia, Times New Roman, serif;">Zmieniła pozycję na fotelu.</span><br />
<span style="font-family: Georgia, Times New Roman, serif;">-Miałam coś do załatwienia. Poza tym...to Ty grasz z Kingiem w Slayerze, prawda?</span><br />
<span style="font-family: Georgia, Times New Roman, serif;">Ponownie się szeroko uśmiechnął.</span><br />
<span style="font-family: Georgia, Times New Roman, serif;">-Widzę, że gówniarz już Ci powiedział. Poza tym mam robotę...w sklepie z fatałaszkami. Wiesz jakie sztuki czasem tam przychodzą?-rozmarzył się- I jedna taka, całkiem ładna, pracuje ze mną..- "pochwalił się" poruszając brwiami.</span><br />
<span style="font-family: Georgia, Times New Roman, serif;">-Miejsce wymarzone wprost dla Ciebie.- uśmiechnęła się wrednie.</span><br />
<span style="font-family: Georgia, Times New Roman, serif;">-Milutka jak zawsze.- "odbił piłeczkę" Tom.- Wpadniesz w sobotę? Ona też będzie. Poznacie się...pewnie... <i>polubicie</i>.- ostatnie słowo wypowiedział z dziwnym wyrazem twarzy.</span><br />
<span style="font-family: Georgia, Times New Roman, serif;">-Osz Ty zboczeńcu...- chłopak uchylił się przed lecącym pogrzebaczem, który po chwili wyrżnął w ścianę z hukiem.</span><br />
<span style="font-family: Georgia, Times New Roman, serif;">-Gówniarz też mnie zapraszał. Przyjdę. A tymczasem trzeba ogarnąć ten bajzel.</span><br />
<span style="font-family: Georgia, Times New Roman, serif;">-...Hm?</span><br />
<div style="text-align: center;">
<span style="font-family: Georgia, Times New Roman, serif;">***</span></div>
<div style="text-align: left;">
<span style="font-family: Georgia, Times New Roman, serif;">Doprowadzenie całego parteru do porządku zajęło im praktycznie całą resztę dnia. Im- ponieważ Araya, czy tego chciał czy nie chciał został "wynajęty" (właściwie zmuszony) do pomocy. Do ogarnięcia zostało jeszcze pierwsze piętro, a strych jak to strych wciąż miał pozostać w nieładzie. Co się tam walało, co urosło i przebywało to tego nikt nie wiedział.</span><br />
<span style="font-family: Georgia, Times New Roman, serif;">-Ale chlew.- Tom padł z powrotem na kanapę, łapiąc podaną szklankę z whiskey-Gorzej niż w pokoju małego Lombardo.</span><br />
<span style="font-family: Georgia, Times New Roman, serif;">-Nikogo nie było tutaj przez pięć lat, czego się spodziewałeś?- mruknęła Helen.</span><br />
<span style="font-family: Georgia, Times New Roman, serif;">-...mniejszego chlewu?</span><br />
<span style="font-family: Georgia, Times New Roman, serif;">-Wiesz, że się wtedy spieszyłam.</span><br />
<span style="font-family: Georgia, Times New Roman, serif;">-No wiem, pamiętam. Tylko nie pamiętam dlaczego.- powiedział, patrząc wymownie na nią.</span><br />
<span style="font-family: Georgia, Times New Roman, serif;">-Skleroza nie boli, co Araya?- na jej usta wpełznął drwiący uśmieszek- Sprawy osobiste.</span><br />
<span style="font-family: Georgia, Times New Roman, serif;">-Racja.- wystawił w jej kierunku język, niczym pięciolatek.- A właśnie...co z garażem?</span><br />
<span style="font-family: Georgia, Times New Roman, serif;">-Od garażu trzymaj łapy z daleka.- powiedziała, niemal warcząc.</span><br />
<span style="font-family: Georgia, Times New Roman, serif;">Tym razem to on się uśmiechnął bezczelnie.</span><br />
<span style="font-family: Georgia, Times New Roman, serif;">Pół godziny później Tom wypadł z domu, twierdząc że ma próbę z chłopakami. Helen została sama już w niemal ogarniętej chacie.</span><br />
<span style="font-family: Georgia, Times New Roman, serif;">Upewniając się dziesięć razy, że Araya zniknął z pola widzenia, wyciągnęła odpowiedni klucz i weszła do garażu, zapalając uprzednio światło.</span><br />
<span style="font-family: Georgia, Times New Roman, serif;">Wszystko, oprócz świeżo wprowadzonego Harleya było przykryte różnymi płachtami. Dobrze, że zarówno to pomieszczenie jak i cały dom było dość duże.</span><br />
<span style="font-family: Georgia, Times New Roman, serif;">Podeszła do pierwszego, stojącego w kącie auta i lekko uniosła materiał.</span><br />
<span style="font-family: Georgia, Times New Roman, serif;">-Dodge Charger R/T, 1970.</span><br />
<span style="font-family: Georgia, Times New Roman, serif;">Oprócz "codziennego zajęcia" Silver interesowała się również samochodami. Nie było usterki, której sama nie potrafiłaby naprawić, a to wszystko zawdzięczała swojemu ojcu. No...niemal wszystko.</span><br />
<span style="font-family: Georgia, Times New Roman, serif;">-Ford Mustang Fastback 1969.- własnoręcznie go składała, po wypadku taty. Tym samym została jego posiadaczem, był jej i tylko jej, chociaż nigdy nim nie jeździła. Jej "skarb".</span><br />
<span style="font-family: Georgia, Times New Roman, serif;">-Lexus LS 400.- srebrny lakier zabłysł, w świetle słońca kiedy odsłoniła maskę.- No i...-opuściła płachtę i obejrzała się w drugi koniec garażu, gdzie powinien stać, a go tam nie było:</span><br />
<span style="font-family: Georgia, Times New Roman, serif;">-Pontiac Firebird.- umieszczony w zupełnie innym mieście.**</span><br />
<span style="font-family: Georgia, Times New Roman, serif;">Każdy zadbany. Każdy gotowy do jazdy. Prawie każdy tuningowany.</span><br />
<span style="font-family: Georgia, Times New Roman, serif;">Z potężnej kolekcji jej ojca pozostało jedynie osiem samochodów. Tyle samo, ile było osób na miejscu tamtego, pamiętnego dnia.</span><br />
<span style="font-family: Georgia, Times New Roman, serif;">Z wiadomych powodów Araya oraz reszta paczki nie miała tu wstępu.</span><br />
<span style="font-family: Georgia, Times New Roman, serif;">Helen podeszła do regałów zawalonych różnymi rzeczami. Po odsunięciu pudeł z filmami fabularnymi, które kiedyś przed rodzicami schował tu mały Dave, za pośrednictwem Kerry'ego oczywiście, ukazał się wbudowany w ścianę sejf. W środku znajdowały się wszelkie dokumenty.</span><br />
<span style="font-family: Georgia, Times New Roman, serif;">Wszystko było w porządku.</span><br />
<span style="font-family: Georgia, Times New Roman, serif;">Dziewczyna westchnęła lekko, po czym chwyciła kasetę z filmem z ukochanej sagi*** i ruszyła do salonu.</span><br />
<span style="font-family: Georgia, Times New Roman, serif;"><i>"-Rób albo nie rób. Nie ma próbowania.</i><i>" </i></span><br />
<span style="font-family: Georgia, Times New Roman, serif;">-To była nasza dewiza.</span><br />
<div style="text-align: center;">
<div style="text-align: left;">
<div style="text-align: center;">
<span style="font-family: Georgia, Times New Roman, serif;">***</span></div>
</div>
<span style="font-family: Georgia, Times New Roman, serif;"><br /></span>
<div style="text-align: left;">
<span style="font-family: Georgia, Times New Roman, serif;">Charlotte z samego rana zrobiła królewskie- jak na jej standardy- śniadanie. Na stole rozłożyła cztery nakrycia, przeznaczone dla członków rodziny. Kupiła sok z mango, gdyż nie mogła znaleźć tego owocu w pobliskim sklepie spożywczym. Było to bardzo rozczarowujące. Sok z mango jest największym dobrodziejstwem, które poprawiało jej humor i pomagało zbierać się do kupy w Hawanie.</span><br />
<span style="font-family: Georgia, Times New Roman, serif;"> Po niespełna piętnastu minutach Lotte ponakładała na talerze cieplutką, świeżutką jajecznicę z nieco ostrzejszymi przyprawami, niż jada się tutaj, co po dwóch dniach testowania kuchni mamy, zdołała przyuważyć.</span><br />
<span style="font-family: Georgia, Times New Roman, serif;">-Podano do stołu!- krzyknęła na całe gardło. Po chwili przy stole usiadł Dave.- Gdzie rodzice?</span><br />
<span style="font-family: Georgia, Times New Roman, serif;">-Już od kilku godzin w pracy</span><br />
<span style="font-family: Georgia, Times New Roman, serif;">-Oups- dziewczyna lekko się zaczerwieniła. Nie przewidziała tego, że ludzie moga pracować w normalnych porach. swoją drogą gdyby nie dzień wolny, byłaby w połowie dnia pracy.</span><br />
<span style="font-family: Georgia, Times New Roman, serif;">-Tak ''oups''- mruknął pogardliwie chłopak- Niektórzy nie wylegują się do dwunastej jak my...i nie jedzą śniadania o trzynastej...jak my.</span><br />
<span style="font-family: Georgia, Times New Roman, serif;">-Miło, że nadal coś nas łączy- uśmiechnęła się do brata, po czym pokazała gestem, żeby jadł.</span><br />
<span style="font-family: Georgia, Times New Roman, serif;">Usiadła obok niego, również zabierając się za śniadanie</span><br />
<span style="font-family: Georgia, Times New Roman, serif;">-Dave?- zagadnęła chłopaka, ale nieskutecznie.</span><br />
<span style="font-family: Georgia, Times New Roman, serif;">W odpowiedzi usłyszała tylko prychnięcie...albo przełykanie jedzenia?</span><br />
<span style="font-family: Georgia, Times New Roman, serif;">- Ja... chciałam Cię przeprosić za wczoraj. Nie wiem, jak powinna się zachowywać siostra. Wydawało mi się to słuszne. Na filmach zawsze...- chłopak zaczął się głośno twarz.</span><br />
<span style="font-family: Georgia, Times New Roman, serif;">Kawałki jajek z jego buzi wylądowały na stole</span><br />
<span style="font-family: Georgia, Times New Roman, serif;">-Na filmach?!- w jego głosie było słychać urazę. Dużą urazę- Dziewczyno, czy ty nie miałaś młodości?! Nie chodziłaś w moim wieku na imprezy z hawańczykami?!- na jego czole zaczęła pulsować żyłka.</span><br />
<span style="font-family: Georgia, Times New Roman, serif;">Charlotte nie wiedziała co mu odpowiedzieć. Stwierdziła, że prawda jest najlepszym obrońcą.</span><br />
<span style="font-family: Georgia, Times New Roman, serif;">-Nie. Nie... miałam takich doświadczeń.</span><br />
<span style="font-family: Georgia, Times New Roman, serif;">-Pfff...jasne. Nie miałaś czasu na zabawę...i że niby ja mam w to uwierzyć? A niby co robiłaś przez pięć lat, kiedy to nie mogaś nawet na święta przyjechać do domu? Siłą Cię tam trzymali?! Rodzice odchodzili od zmysłów, ale ty myślałaś tylko o sobie. Teraz nagle wracasz i myślisz, że wkupisz się w moje łaski? Nie sądzę. Nie potrzebuję Cię. Nigdy nie potrzebowałem...suko- Lotte oniemiała.</span><br />
<span style="font-family: Georgia, Times New Roman, serif;">Nie tego się spodziewała. Tym razem naprawdę nie mogła mu nic odpowiedzieć. Nie będzie go obarczać swoją historią, w którą zapewne i tak nie uwierzy.</span><br />
<span style="font-family: Georgia, Times New Roman, serif;">Dzieciak.</span><br />
<span style="font-family: Georgia, Times New Roman, serif;">I kto tu jest samolubny?! Co?! </span></div>
<span style="font-family: Georgia, Times New Roman, serif;"><br /></span>
<span style="font-family: Georgia, Times New Roman, serif;">***</span><br />
<div style="text-align: left;">
<span style="font-family: Georgia, Times New Roman, serif;"><br /></span></div>
<div style="text-align: left;">
<span style="font-family: Georgia, Times New Roman, serif;"><br /></span></div>
<div style="text-align: left;">
<span style="font-family: Georgia, Times New Roman, serif;"><br /></span></div>
</div>
<span style="font-family: Georgia, Times New Roman, serif;">_______________________________________________________________________________________</span><br />
<span style="font-family: Georgia, Times New Roman, serif;">*Wzięte z "Dobrego, Złego i Brzydkiego" - imię "brzydkiego" brzmiało Tuco Benedicto Pacifico Juan Maria Ramirez (zwany Szczurem).</span><br />
<span style="font-family: Georgia, Times New Roman, serif;">** Nie wszystkie daty produkcji aut pokrywają się z czasem w opowiadaniu.</span><br />
<span style="font-family: Georgia, Times New Roman, serif;">*** Jak na razie w opowiadaniu mamy rok 82, "Powrót Jedi" został wypuszczony w '83, stąd "Imperium Kontratakuje".</span></div>
</div>
Joannehttp://www.blogger.com/profile/02420820269744160018noreply@blogger.com4tag:blogger.com,1999:blog-3818064251736219522.post-28594473622479481582017-02-02T20:37:00.000+01:002017-12-24T12:15:47.433+01:00Rozdział 5<div>
<span style="font-family: "georgia" , "times new roman" , serif;"><br /></span>
<span style="font-family: "georgia" , "times new roman" , serif;"><br /></span>
<span style="font-family: "georgia" , "times new roman" , serif;">Czarny Harley zatrzymał się przed bramą, blokującą dostęp do sporego domu. Helen zsiadła z niego i wyciągnęła stary klucz ze skórzanych spodni. Pomimo upływu lat nawet się nie zaciął. </span><br />
<span style="font-family: "georgia" , "times new roman" , serif;">Wprowadziła motocykl do garażu i zatrzaskując bramę oraz drzwi od garażu weszła do domu, rzucając wszelkie bagaże w kąt. Ledwo postawiła nogę w hallu i wzięła głęboki oddech, a już pobiegła otworzyć wszystkie możliwe okna. Oczywiście, dziwne by było, gdyby dom był zadbany, przewietrzony, czysty. Nie było jej tu dobre pięć lat.</span><br />
<span style="font-family: "georgia" , "times new roman" , serif;">Pierwsze co zrobiła to zeszła do piwniczki, oświetlając ciemne pomieszczenie lampą. </span><br />
<span style="font-family: "georgia" , "times new roman" , serif;">-Wszystko jest na swoim miejscu.-mruknęła, patrząc na nienaruszone przez nikogo skrzynki wina, whiskey i różnych innych alkoholi.- A nie.- dodała, obracając się w lewo- Brakuje sześciu skrzynek.</span><br />
<span style="font-family: "georgia" , "times new roman" , serif;"><i>Pamiętam takiego, który to miejsce uznałby za raj. </i></span><br />
<span style="font-family: "georgia" , "times new roman" , serif;">Nie spieszyło jej się nigdzie, jak na razie. Rozpakowała swoje bagaże i weszła pod prysznic, by odświeżyć się po podróży.</span><br />
<span style="font-family: "georgia" , "times new roman" , serif;"><i>Pieniędzy mam póki co aż nadto, do Teksasu na razie nie wrócę...tak na dobrą sprawę nic nie muszę robić. Chociaż...wypadałoby znaleźć sobie jakąś robotę, dla pozorów. </i></span><br />
<span style="font-family: "georgia" , "times new roman" , serif;"><i>Ale na razie wybiorę się do baru. Sprawdzę, którzy z tej całej zgrai debili przetrwali w tej dziczy.</i></span><br />
<span style="font-family: "georgia" , "times new roman" , serif;">Postanowiła wybrać się do jednego z ulubionych klubów, to jest The Rainbow.</span><br />
<br />
<div style="text-align: center;">
***</div>
</div>
<div>
<span style="font-family: "georgia" , "times new roman" , serif;">The Rainbow. Jeden z najsławniejszych barów na świecie, przy słynnej ulicy Sunset Strip. Miejsce częstych wizyt różnego rodzaju muzyków i nie tylko.</span></div>
<div>
<span style="font-family: "georgia" , "times new roman" , serif;">Helen omiotła wzrokiem lokal. Paru starych znajomków pozdrowiło ją gestem uniesienia kufla piwa. Odpowiedziała, jednak jej wzrok przykuł jeden z jej najlepszych kumpli, stojący- standardowo- przy "jednorękim bandycie" z szklanką "Lemmy'ego*" w dłoni.</span></div>
<span style="font-family: "georgia" , "times new roman" , serif;">-Lemmy, stary skurwielu!</span><br />
<div>
<span style="font-family: "georgia" , "times new roman" , serif;">Wyżej wspomniany, doskonale Wam znany, stary rocknrollowiec obrócił się.</span></div>
<div>
<span style="font-family: "georgia" , "times new roman" , serif;">-Ooo, kogo moje przećpane oczka widzą! Pszczoła, stara znajoma!</span><br />
<i><span style="font-family: "georgia" , "times new roman" , serif;">Pszczoła...tak nazywał ją Lemmy i ich wspólny tabun kumpli. Przezwisko wzięło się od stwierdzenia </span></i><i><span style="font-family: "georgia" , "times new roman" , serif;">basisty: "mała, ale groźna i cięta! Wkurz ją, a będzie Cię atakować!".</span></i></div>
<div>
<span style="font-family: "georgia" , "times new roman" , serif;">-Cześć, Smoku.- uśmiechnęła się, przybijając z nim piątkę.</span></div>
<div>
<span style="font-family: "georgia" , "times new roman" , serif;">-Może drinka?-otoczył ją swoim wielkim ramieniem, a ona natychmiastowo się spod niego wysunęła. Facet zaśmiał się.- Zapomniałem, że nie lubisz drinków. Kochanie!-zawołał do kelnerki- Dwie seteczki!</span><br />
<span style="font-family: "georgia" , "times new roman" , serif;">-Seteczki? Dwie?- zdziwiła się dziewczyna-Co się z Tobą stało, Smoku?</span><br />
<span style="font-family: "georgia" , "times new roman" , serif;">-Choć raz w życiu chciałem być kulturalny, no kurwa.</span><br />
<span style="font-family: "georgia" , "times new roman" , serif;">-Taa...Ty i kultura...- mruknęła dziewczyna. Basista wybuchnął śmiechem.</span><br />
<span style="font-family: "georgia" , "times new roman" , serif;">- Kotku! Jednak dwie połówki!- machnął ręką na kobietę, która skinieniem głowy przyjęła ponowne zamówienie.</span><br />
<span style="font-family: "georgia" , "times new roman" , serif;">-Od razu lepiej.- razem usieli przy najbliższym stoliku. Lemmy rozwalił się wygodnie na krześle i wyciągnął fajki w stronę znajomej.</span><br />
<span style="font-family: "georgia" , "times new roman" , serif;">-Nie, dzięki.</span><br />
<span style="font-family: "georgia" , "times new roman" , serif;">W odpowiedzi z drugiej kieszeni wyciągnął torebkę z białym proszkiem. Rzuciła na nią okiem.</span><br />
<span style="font-family: "georgia" , "times new roman" , serif;">-Daj no lepiej te papierosy, jak już. Przecież wiesz, że nie ćpam.</span><br />
<span style="font-family: "georgia" , "times new roman" , serif;">-No nie wiem...może przez te lata coś się zmieniło?- zaśmiał się Kilmister.- Poza tym to najczystszy towar z Hawany.</span><br />
<span style="font-family: "georgia" , "times new roman" , serif;">-Najczystszy!- prychnęła- Wszystko przerobione na biały proszek! Zapaliłbyś sobie lepiej marychę, wyszłoby Ci to na zdrowie.- w tym samym momencie kelnerka postawiła przed nimi butelki.- Co ogólnie robisz w Los Angeles, Smoku? </span><br />
<span style="font-family: "georgia" , "times new roman" , serif;">-A czy to ważne? Mów lepiej co u Ciebie. Kochana! Kiedy Cię ostatnio widziałem byłaś takim osiemnastoletnim dzieciaczkiem, a tu patrzcie państwo, piękna kobieta! Nasza Pszczółka wyrosła!</span><br />
<span style="font-family: "georgia" , "times new roman" , serif;">-Zabieraj te łapy.- odgoniła go- Nadal jesteś starym zboczeńcem.</span><br />
<span style="font-family: "georgia" , "times new roman" , serif;">-Tak mi już pozostanie, złotko.-uśmiechnął się szeroko- Gdzie się podziewałaś tyle lat?</span><br />
<span style="font-family: "georgia" , "times new roman" , serif;">-A tu i tam...Nie mam stałego miejsca.-westchnęła- Ale byłam na Waszym koncercie w Chicago.</span><br />
<span style="font-family: "georgia" , "times new roman" , serif;">W odpowiedzi Lemmy poruszył kilkakrotnie brwiami.</span><br />
<span style="font-family: "georgia" , "times new roman" , serif;">-Chicago...tam poznałem niezłego dzieciaka. Jako jedyny dotrzymał mi towarzystwa w piciu po koncercie. Jebana studnia z niego.</span><br />
<span style="font-family: "georgia" , "times new roman" , serif;">-A co to za sztuka, Smoku?- uśmiechnęła się lekko.</span><br />
<span style="font-family: "georgia" , "times new roman" , serif;">Mężczyzna zaśmiał się.</span><br />
<span style="font-family: "georgia" , "times new roman" , serif;">-Nie wszyscy są tacy jak Ty, że umieją pić na równi ze starymi wygami. Ale założę się, że i tak byś go przepiła, w każdym razie Was zaznajomię.- obrócił się i wrzasnął na cały bar- KERRY, KURWA CHODŹ TU!!</span><br />
<span style="font-family: "georgia" , "times new roman" , serif;">Spod stolika po drugiej stronie Rainbow wytoczył się długowłosy chłopak, w czarnej koszulce, z butelką Jacka Danielsa w dłoni.</span><br />
<div style="text-align: center;">
<div style="text-align: left;">
<span style="font-family: "georgia" , "times new roman" , serif;">-Kerry King? To Ty, dzieciaku?- Helen spojrzała zdziwiona na nowo przybyłego.</span><br />
<div style="text-align: center;">
<span style="font-family: "georgia" , "times new roman" , serif;">***</span><br />
<div style="text-align: left;">
<span style="font-family: "georgia" , "times new roman" , serif;"> Charlotte spojrzała na zegarek wiszący nad wejściem. Stawał co piętnaście minut, ale pomimo tej jednej usterki pokazywał godzinę dobrze prawie co do minuty. Wskazówki zatrzymały się na dwóch siódemkach. Dziewiętnasta trzydzieści pięć. Lotte swój pierwszy dzień w 'antykarni', jak nazywała sklep przetrwała prawie bez marudzenia. Przebrnęła przez prawie dziesięć godzin. Mogła wyjść już spory czas temu, ale potrzebowała pieniędzy. W końcu nie miała zamiaru na stałe zostać w Los Angeles. W tym mieście jest zbyt łatwym celem, ale gdzieś musiała się podziać. Rodzina była najlepszą alternatywą...jedyną alternatywą.<br />-Jeszcze chwila i możemy zamknąć- poczuła na plecach dużą i ciepłą dłoń Tom'a. Nie musiała na niego spoglądać żeby wiedzieć, że na jego twarzy gościł szeroki uśmiech. Idealny uśmiech...jak na długowłosego faceta pracującego w takim miejscu. Charlotte po chwili zastanowienia doszła do wniosku, że musi być gejem. Nie ma innej możliwości.<br /> Z jednej strony ta myśl zasmuciła dziewczynę. Tom był bardzo przystojnym młodzieńcem, więc szkoda, gdyby nie miał zamiaru kiedyś, w odległej przyszłości rozmnożyć się z piękną kobietą. Patrząc z drugiej perspektywy, to nie było takie zła. Prawie, jakby Lotte miała przyjaciółkę i nie musiała się martwić, że wda się w przelotny romans. Nie miała ochoty na takie przygody. Nie, dopóki jej sytuacja się nie ustabilizuje. Teoretycznie była ukochaną Caspera. Miała do niego wielki szacunek i powinna być wdzięczna, że pomógł jej wyjechać z Hawany. Jednak... nie byłaby nieszczęśliwa i rozżalona, gdyby ich historia się skończyła. Casper mógłby żyć swoim życiem na Hawanie, koniec końców zasiadając na miejscu ojca w DOMie, a Lotte wyruszyłaby poza granice USA w poszukiwaniu miejsca dla siebie, w którym mogłaby wieść spokojne życie i oddać się zajęciom typowym dla osób w jej wieku. </span><br />
<span style="font-family: "georgia" , "times new roman" , serif;">-Zdaję sobie sprawę, że jesteś znudzona i zmęczona siedzeniem na tyłku, ale mogłabyś cociaż udawać, że mnie słuchasz- lekkie szturchnięcie w ramię wyrwało jej z zamyślenia. Ostatnio bardzo często popadała w rozważania na różne tematy. To nie było dobre. Powinna się skupić na tym, co ją czeka, a nie, co przeminęło... oby bezpowrotnie.<br />-Kotku, nie zachowuj się, jakbyś dostał okresu- próbowała pstryknąć chłopaka w nos, ale chybiła. Nie jej wina, że Tom był taki wysoki.<br />-Jestem facetem, nie mam okresu- ukazał dwa szeregi śnieżnobiałych zębów.<br />-Dobra, dobra. To o czym mówiłeś?- trzepnęła zalotnie rzęsami w stronę nowego kolegi- prawdopodobnie geja.<br />-Umówiłem się z kolegami w Rainbow. Nie miałabyś ochoty dołączyć? Napić się ze mną piwa?<br />-Z Tobą?- udałą zainteresowanie, co wywołało u chłopaka lekkie speszenie. <br />-Z nami. To miałem na myśli.<br />-Jasne- odparła krótko, po czym odeszła od lady i ruszyła do wieszaka z ubraniami. Zaczęła przeglądać 'nowy towar' w poszukiwaniu czegoś dla siebie. W oczy rzuciła się jej kusa, różowa sukienka z białymi kropkami.<br />-Co powiesz na to?- spytała Toma w poszukiwaniu aprobaty. Ten spojrzał na nią jak na osobę niespełna rozumu. Podszedł do Lotte, chwycił wieszak z różową sukienką, następnie ciskając go w kąt.- Co Ty robisz?!- zignorował jej pytanie, sam zaczął przeglądać damskie fatałaszki. Na pewno gej, widać, że dobrze się odnajduje w tym dziale.<br />-Nie wiesz czy jest Rainbow, prawda?- podał jej wybrane przez siebie ubrania i popędził w stronę przymierzalni.<br />-A powinnam?- Tom się jedynie zaśmiał.</span></div>
<span style="font-family: "georgia" , "times new roman" , serif;"><br /></span>
<span style="font-family: "georgia" , "times new roman" , serif;">***</span></div>
<div style="text-align: left;">
<span style="font-family: "georgia" , "times new roman" , serif;">Faktycznie to był mały, osiemnastoletni Kerry King. Silver nie mogła uwierzyć własnym oczom. Kiedy wyjeżdżała stąd kilka lat temu, ten chłopak był jeszcze wrednym, ale wesołym bachorem, który pomimo swojej niepełnoletności cały swój czas spędzałby poza szkołą z paczką fajek w kieszeni i dwoma dolcami na Jima Beam'a, cały czas improwizując na starej gitarze.</span><br />
<span style="font-family: "georgia" , "times new roman" , serif;">Wariatem był niesamowitym. W domu miał całą hodowlę węży egzotycznych, co też powodowało, że rzadko go odwiedzała. Nienawidziła węży.</span><br />
<span style="font-family: "georgia" , "times new roman" , serif;">Przez te parę lat niewiele się zmieniło. Urósł tylko trochę, zapuścił włosy, no i mógł już legalnie kupować alkohol. Sprawił sobie nową gitarę i zakumplował się z Lemmy'm, oraz założył zespół o nazwie Slayer, grający thrash metal.</span><br />
<span style="font-family: "georgia" , "times new roman" , serif;">-Lemmy obiecał nam support.- uśmiechnął się Kerry, podnosząc kufel z piwem do ust.</span><br />
<span style="font-family: "georgia" , "times new roman" , serif;">-A z kim tam grasz, młody, co?- zapytała, wciąż mierząc chłopaka wzrokiem.- Pamiętam, że kumplowałeś się z tym samozwańczym "małym wirtuozem gitary" w podstawówce.</span><br />
<span style="font-family: "georgia" , "times new roman" , serif;">-A no tak.-przytaknął King-Teraz ze mną gra. Do współpracy zaciągnąłem jeszcze takiego Toma, jest basistą, ale ma całkiem mocny głos i stoi też na wokalu. A bębniarza też powinnaś kojarzyć-pamiętasz tego dwunastolatka, co mu kiedyś Jeffy dolał wódki do soczku na jakiś urodzinach?</span><br />
<span style="font-family: "georgia" , "times new roman" , serif;">-Czekaj, czekaj...-zamyśliła się- On nie nazywał się Lombardo?</span><br />
<span style="font-family: "georgia" , "times new roman" , serif;">-Tak, tak.-wyszczerzył się Kilmister- Mały Lombardo, Davie. Nieźle sobie radzi z garami.-pstryknął palcami na kelnerkę, każąc jej przynieść kolejne butelki, a osiemnastolatek wstał od stołu, z tekstem że musi iść się odlać.</span><br />
<i><span style="font-family: "georgia" , "times new roman" , serif;">Lombardo, Lombardo, Lombardo...</span></i><br />
<span style="font-family: "georgia" , "times new roman" , serif;">-A on nie miał przypadkiem siostry?</span><br />
<span style="font-family: "georgia" , "times new roman" , serif;">Kerry zatrzymał się wpół kroku, Lemmy zdjął swój wzrok z tyłka nowej "podawaczki trunków" i skierował go na Helen.</span><br />
<span style="font-family: "georgia" , "times new roman" , serif;">-Tak, miał.- mruknął chłopak.- O ile dobrze pamiętam nazywała się Charlotte. Wyjechała w tym samym czasie co Ty, kontakt z nią podobno się u....rw...ał.-widocznie już nie wytrzymywał, bo po ostatnim słowie pobiegł w trymiga do obskurnej toalety Rainbow.</span><br />
<i><span style="font-family: "georgia" , "times new roman" , serif;">Charlotte, Charlotte Lombardo...no tak! Jak mogła zapomnieć? Liceum, klasa Ie, ona i "Charlie", znajomość, kilka imprez, poznanie ówcześnie dziewięcioletniego Dave'a...Wszystko teraz się złożyło.</span></i><br />
<i><span style="font-family: "georgia" , "times new roman" , serif;">Choć od ostatniego spotkania, czyli na rozdaniu świadectw i życzeniu powodzenia minęło pięć długich lat.</span></i><br />
<i><span style="font-family: "georgia" , "times new roman" , serif;">Powodzeniu w życiu...tak to jej życie wyglądało. Rabowanie banków, odnalezienie i doprowadzenie do śmierci Białego Lotosa, narażenie się reszcie gangu, chociaż nie mieli pojęcia kim jest Mglisty Cień Zachodu. I to kasyno.</span></i><br />
<i><span style="font-family: "georgia" , "times new roman" , serif;"> A jak w życiu poszło Charlotte? Wyjechała...i co się z nią stało? Gdzie jest i co robi?</span></i><br />
<span style="font-family: "georgia" , "times new roman" , serif;">-Uff.-westchnął Kerry, padając na krzesło.-Ledwo zdążyłem.</span><br />
<span style="font-family: "georgia" , "times new roman" , serif;">-Za dużo piwa, dzieciaku.-uśmiechnęła się lekko Helen.</span><br />
<span style="font-family: "georgia" , "times new roman" , serif;">-Może.-wywalił na nią język-Słuchaj, w sobotę gramy w Whisky, przyjdziesz?</span><br />
<span style="font-family: "georgia" , "times new roman" , serif;">-Póki co, nie mam nic do roboty, więc chętnie wpadnę.</span><br />
<div style="text-align: center;">
<span style="font-family: "georgia" , "times new roman" , serif;">***</span></div>
<span style="font-family: "georgia" , "times new roman" , serif;"> Charlotte z Tom'em stanęli przed wspomnianym wcześniej Rainbow- lokalem niewielkich rozmiarów do którego wchodziło dużo ludzi. Lotte rozejrzała się dookoła. Przed budynkiem stało kilka motorów, a przy nich kilku mężczyzn wraz z Paniami odzianymi w skóry i czerń. Dziewczyna zrozumiała, czemu Tom kazał jej założyć wściekle obcisłe jeansy i koszulkę z logiem zespołu KISS, którą przy pomocy nożyczek wspólnie przerobili na top, który kończył się równo pod pełnymi piersiami brunetki. Sama uważała, że wygląda nieco dziwnie. Nigdy nie zdarzyło jej się widzieć takiego stroju, ale czuła się w nim bardzo dobrze. Seksownie i oszałamiająco.<br /> Chwyciła gumkę, żeby uwolnić pukle loków z końskiego ogona. Włosy bezwiednie opadły na ramiona i plecy, co chwilę poruszając się przy lekkim wietrze.<br />-Pani przodem- Tom otworzył drzwi. Weszli do środka. Lotte chciała rozejrzeć się po wnętrzu, ale nie zdążyła, gdyż chłopak chwycił ją za nadgarstek i pociągnął przez całe pomieszczenie. Zgrabnie przeciskali się między zapełnionymi stolikami.<br />-Tom, jesteś!- chłopaka przywitała banda dzieciaków. Takie wrażenie odniosła przynajmniej Charlotte.<br />-Kurwa, Araya! Dawaj dowód, bo nie chcą mi sprzedać piwa!- u boku Toma nagle pojawił się brat dziewczyny. Nie wiedziała czy zbesztać go za słownictwo czy cieszyć się z jego widoku. Jako starsza siostra powinna chyba zainterweniować. Tak też zrobiła.<br />-Dave?! Co Ty tu robisz?!- Lotte chcąc wykazać troskę prawie się zapowietrzyła.<br />-Cha...Cha...Charlie? Ja...- tak naprawdę Dave nie wiedział czy jego siostra jest wyluzowana i potrafi się bawić czy wręcz przeciwnie. Nie widział jej pięć lat, a czas przed jej wyjazdem jest dla niego nieco mglisty. Pamięta jedynie, że rzadko wracała na noc, więc imprezy chyba nie były jej obce.<br />-To Wy się znacie?- Tom spojrzał pytająco na Charlotte, która nie zwróciła na niego najmniejszej uwagi. Chwyciła brata za dłoń i pociągnęła w stronę wyjścia.<br />-Co Ty robisz?!- Dave nie wiedział czy postawić opór, czy poddać się woli siostry.<br />-Mama wie, że tutaj jesteś?<br />-No nie... przecież...<br />-Jesteś niepełnoletni- dokończyła zdanie za niego- Idziemy do domu.<br />-Nie możemy! Tam siedzi Lemmy! I przyjdą inni. Nie możesz mnie zabrać do domu!- przystanęła i puściła rękę brata. Stali chwilę w ciszy, po której Charlotte sądząc, że postępuje dobrze, wbiła scyzoryk w jego nastoletnie plecy.<br />-Okej, zostań- Lombardo poczuł ulgę, ale nie na długo- Będziesz się tłumaczył rodzicom, co robiłeś w barze dla pijanych degeneratów, gdzie próbowałeś nielegalnie zakupić alkohol- nie spodziewał się tego. Charlotte była w Los Angeles dopiero drugi dzień, a już wywracała jego życie do góry nogami. Dave miał nadzieję, że taki stan rzeczy nie potrwa długo. Posłusznie ruszył za siostrą.</span><br />
<span style="font-family: "georgia" , "times new roman" , serif;">__________________________________________________________________________________</span><br />
<span style="font-family: "georgia" , "times new roman" , serif;">*drink Lemmy- o ile dobrze pamiętam: whiskey z colą, nazwany tak właśnie na cześć Lemmy'ego.</span><br />
<span style="font-family: "georgia" , "times new roman" , serif;">Po długim czasie narodził się ten rozdział. Jest on pierwszym, w którym są obie perspektywy.</span><br />
<br />
<br />
<br />
<br />
<br />
<br />
<br /></div>
<div style="text-align: left;">
<br /></div>
</div>
</div>
<br /></div>
Joannehttp://www.blogger.com/profile/02420820269744160018noreply@blogger.com2tag:blogger.com,1999:blog-3818064251736219522.post-47203664258566497122016-08-02T10:57:00.000+02:002017-02-02T20:27:21.209+01:00Rozdział 4 <div style="text-align: center;">
<br /></div>
<span style="font-family: "georgia" , "times new roman" , serif;"><br /></span>
<span style="font-family: "georgia" , "times new roman" , serif;"> Charlotte wysiadła z samolotu z jednym, dosyć małym plecakiem i dużym poczuciem ulgi. Po wielu godzinach siedzenia w napięciu mogła odetchnąć. Nie przeszkadzały jej nawet ostre promienie słońca, które raczył i tak już opaloną buzię. <br /> Ruszyła przed siebie pewnym krokiem. Jednak po przekroczeniu bramy lotniska przez chwilę nie wiedziała, co zrobić. Nie musiała mieć lustra, żeby być świadomą tego, jak w owej chwili wyglądała. Dotknęła dłonią potarganych loków, a drugą starła kropelki potu z czoła. Nie zastanawiając się ani chwili dłużej, rozpoczęła swoją wędrówkę żwawym krokiem. Nie pamiętała, jak daleko może być tętniąca życiem część miasta, ale nie zniechęciło jej to. Nawet dwugodzinny spacer nie starłby z jej twarzy szerokiego uśmiechu, który odmłodził ją o jakieś pięć lat. Straconych lat.</span><br />
<span style="font-family: "georgia" , "times new roman" , serif;"> Idąc poboczem i mrużąc oczy przed słońcem, Lotte zaczęła się zastanawiać. Jak wyglądałoby jej życie, gdyby nie uparła się na chęć niesienia pomocy innym? Czy byłaby teraz naiwną dwudziestotrzylatką z mężem alkoholikiem i trójką dzieci na wychowaniu? A może w college'u zmądrzałaby i teraz pracowała nad ważnym projektem? Nie. Na pewno nie. Najprawdopodobniej imprezowałaby przez pierwszy rok, po którym zostałaby ze studiów wyrzucona. Charlotte nie należała do dziewczyn, które chciałyby pracować nad sobą i torować drogę do świetlanej przyszłości. Dziewczyna szłaby z prądem tak długo, jakby się dało. W ostateczności zostałaby prostytutką, ale idąc tym tokiem, wyrwała się z zamyślenia.</span><br />
<span style="font-family: "georgia" , "times new roman" , serif;"> Oddała się w rozmyślania tak intensywnie, że nie zauważyła rzędu sklepów malujących się przed nią. Nagle na ulicy zrobiło się tłoczno. W korku stało co najmniej dziesięć samochodów, a przechodzący obok ludzie sprawiali wrażenie zadowolonych z zakupów.</span><br />
<span style="font-family: "georgia" , "times new roman" , serif;"> Szatynka przeszła na drugą stronę ulicy. Widząc wystawy w witrynach butików przeraziła się. Nie miała przy sobie zbyt wielu pieniędzy, ale musiała doprowadzić się do porządku. Minęła kilka sklepów, które robiły dobre wrażenie. Była jednak świadoma, że długie i żmudne zakupy to nie jest to, czym powinna się w pierwszej chwili swojej wolności zająć.</span><br />
<span style="font-family: "georgia" , "times new roman" , serif;"> Minęła trzy przecznice, zanim natknęła się na second-hand. Nie tracąc czasu, weszła do środka. Pomieszczenie było niewielkie,- biorąc pod uwagę ilość rzeczy- ale biło z niego coś, co ją uspakajało. Wokół używanych ubrań, starych mebli i zakurzonych winyli roznosiła się ciepła i domowa atmosfera. <br /> Minęła chwila, nim Lotte weszła w głąb sklepu. Przez chwilę chciała się zwyczajnie po napawać słodkim zapachem i gęstym powietrzem. W sklepie było wszystko. Dosłownie wszystko. Raj dla ludzi parających się przeróżnymi dziedzinami.</span><br />
<span style="font-family: "georgia" , "times new roman" , serif;"> Pomimo chęci przyjrzenia się każdej rzeczy, dziewczyna od razu skierowała się do kąta, w którym stały wieszaki z ubraniami. Zaczęła przeglądać kwieciste sukienki, kolorowe tuniki i dopasowane jeansy, między którymi wisiała para spranych dzwonów. Dziewczyna chwyciła je, po czym udała się z nimi do przymierzalni- o ile przymierzalnią można nazwać fragment podłogi oddzielony zasłoną. Po chwili wyszła przed lustro z parą 'nowych' spodni na tyłku. Pasek zatrzymywał się na biodrach, żeby ukazać płaski brzuch, na którym widać było lekko zarysowane mięśnie. Natomiast jeans idealnie opinał się na krągłych pośladkach, pod którymi wąska nogawka szła do połowy uda, żeby potem zacząć z każdym centymetrem materiału coraz bardziej się rozszerzać.</span><br />
<span style="font-family: "georgia" , "times new roman" , serif;">-No no no...- ujrzała w odbiciu wysokiego chłopaka łapczywie przyglądającego się jej krągłościom.</span><br />
<span style="font-family: "georgia" , "times new roman" , serif;">-Coś nie tak?- powoli odwróciła się w stronę nieznajomego, celowo zataczając w powietrzu koła biodrami. Podniosła głowę do góry, żeby móc przyjrzeć się twarzy wyższego o głowę faceta. Miał piękną, cynamonową karnację, która w miarę dobrze komponowała się z ciemnymi oczami i śnieżnobiałym uśmiechem. Był dobrze zbudowany, ale jego postura i łagodne rysy zdradzały, że nie mógł być starszy od Lotte.</span><br />
<span style="font-family: "georgia" , "times new roman" , serif;">-Wręcz przeciwnie. Wyglądasz świetnie w tych dzwonach. Może powinnaś dobrać do tego coś jeszcze?- dziewczyna zaśmiała się pod nosem. Przyjrzała się plakietce przymocowanej do koszulki chłopaka.</span><br />
<span style="font-family: "georgia" , "times new roman" , serif;">-Dzięki, Tom. Może mi coś polecisz?</span><br />
<span style="font-family: "georgia" , "times new roman" , serif;">-Eee, nie. Nie znam się na babskich fatałaszkach.</span><br />
<span style="font-family: "georgia" , "times new roman" , serif;">-Och, kiepski z Ciebie pracownik.</span><br />
<span style="font-family: "georgia" , "times new roman" , serif;">-Pracownik miesiąca- wypiął dumnie pierś przed siebie.</span><br />
<span style="font-family: "georgia" , "times new roman" , serif;">-Jedyny pracownik?- ponownie zaczęła przeglądać wieszaki z odzieżą. W oczy rzucił jej się krótki top w stokrotki oraz jeansowa kurtka. To trochę nie w jej stylu...ha! Nie miała żadnego stylu. Przez kilka lat nosiła luźne podkoszulki z logiem DOMu i shorty z kieszeniami. Nic nie stało na przeszkodzie, żeby mogła poeksperymentować.</span><br />
<span style="font-family: "georgia" , "times new roman" , serif;">-Mam nadzieję, że niedługo. Samemu można zanudzić się w tej pracy na śmierć. Mało tu przychodzi klientów- ruszyła do prowizorycznej przymierzalni. Szybko zarzuciła na siebie ubranie. Zastosowała kolejne oględziny w lustrze, po czym uznała, że wygląda dobrze. Przynajmniej dobrze się czuła.</span><br />
<span style="font-family: "georgia" , "times new roman" , serif;">-To znaczy, że kogoś szukacie?- zagadnęła niby od niechcenia.</span><br />
<span style="font-family: "georgia" , "times new roman" , serif;">-Tydzień temu zwolniła się od nas dziewczyna, więc szef powierzył mi zadanie przygarnięcia kogokolwiek. Jakieś tam wymogi nakazują, że musi mieć co najmniej dwóch pracowników.</span><br />
<span style="font-family: "georgia" , "times new roman" , serif;">-Zgadzam się</span><br />
<span style="font-family: "georgia" , "times new roman" , serif;">-Słucham?- chłopak spojrzał na nią zdezorientowany. Albo wybiła go z rytmu opowieści, albo na prawdę nie miał zielonego pojęcia, o co jej chodzi.</span><br />
<span style="font-family: "georgia" , "times new roman" , serif;">-Przyjmę tę pracę</span><br />
<span style="font-family: "georgia" , "times new roman" , serif;">-Mówisz to tak, jakbyś oddawała mi dużą przysługę- skrzyżował ręce na klatce piersiowej. Przymrużył oczy i ściągnął usta. Na jego czole pojawiły się zmarszczki, jakby głęboko się nad czymś zastanawiał. Albo podejrzliwie podchodził do klientki.</span><br />
<span style="font-family: "georgia" , "times new roman" , serif;">-Potrzebuję pracy, więc będziesz moim wybawcą. Może tak być?- po niespełna minucie Tom kiwnął głową. Wyciągnął rękę do Lotte, która szybko odwzajemniła uścisk</span><br />
<span style="font-family: "georgia" , "times new roman" , serif;">-Witamy na pokładzie.</span><br />
<span style="font-family: "georgia" , "times new roman" , serif;">-Czy to znaczy, że dostanę pracowniczą zniżkę na te ubrania?- okręciła się wokół własnej osi, uwodzicielsko kręcąc tyłkiem. Chłopak się speszył i od razu odwrócił wzrok. Nie wiedział, jak się zachować, więc tylko wrócił za ladę. Prca z nim będzie dla Charlotte dobrą zabawą.</span><br />
<div class="separator" style="clear: both; text-align: center;">
<br /></div>
<div class="separator" style="clear: both; text-align: center;">
<a href="https://3.bp.blogspot.com/-TO6OdQffsSU/V6BgMawBcKI/AAAAAAAABFM/A_WiF4Td2cMmIHpaAIwwroWhnN0nWWS2ACEw/s1600/df.png" imageanchor="1" style="margin-left: 1em; margin-right: 1em;"><img border="0" src="https://3.bp.blogspot.com/-TO6OdQffsSU/V6BgMawBcKI/AAAAAAAABFM/A_WiF4Td2cMmIHpaAIwwroWhnN0nWWS2ACEw/s1600/df.png" /></a></div>
<div class="separator" style="clear: both; text-align: center;">
<br /></div>
<span style="font-family: "georgia" , "times new roman" , serif;"> Wygładziła pomiętą koszulkę, a mały plecak zarzuciła na plecy. Włosy zebrała w koński ogon, wyprostowała się. Miała nadzieję, że choć trochę wygląda jak kobieta wracająca z misji, a nie dziewczynka uciekająca z kubańskiego kartelu.</span><br />
<span style="font-family: "georgia" , "times new roman" , serif;"> Zapukała do masywnych, mahoniowych drzwi. Jej serce zaczęło kołatać. Nie wiedziała czy zastanie rodziców albo jak zareagują na jej widok. W tym momencie jej strach sięgał zenitu. Była przerażona bardziej niż widokiem Caspera i ostatnim zajściem w jego obskurnym biurze. Samo wspomnienie wywołało u niej dreszcze, ale pomimo tego zachowała spokój. </span><br />
<span style="font-family: "georgia" , "times new roman" , serif;"> Chciała zastukać kolejny raz, ale jej pięść zawisła w powietrzu. Drzwi otworzyły się na oścież. Przed nią wyrosła postać wyższa o głowę. Twarz chłopaka otaczały gęste pukle ciemnych włosów z równo przystrzyżoną grzywką odsłaniająca ledwie oczy. Niezbyt masywna i umięśniona postura zdradzała jego młody wiek. Lotte w delikatnych rysach od razu rozpoznała brata. Nie musiała nawet przyglądać się jego przenikliwym, czekoladowym oczom, których sama też była posiadaczką.</span><br />
<span style="font-family: "georgia" , "times new roman" , serif;">-Dave?- w jej głosie było słychać większą nutę zdziwienia niż by sobie tego życzyła. Cały czas była świadoma, że jej młodszy braciszek po pięciu latach stał się mężczyzną, ale nie sądziła, że aż tak wyrośnie. Ta diametralna zmiana w jego wyglądzie bardzo ją uderzyła. Nie była przygotowana na ujrzenie całkiem obcego człowieka. A to miał być dopiero początek. </span><br />
<span style="font-family: "georgia" , "times new roman" , serif;">-Cha-rlie?- zapytał zdumiony nastolatek. Nie wiedząc, co uczynić, odgarnął włosy z czoła. Zlustrował dokładnie dziewczynę, jakby była przybyszem z kosmosu. Po kilku minutach stania bez ruchu dotarło do niego, co się właściwie dzieje. Jego usta wygięły się w łuk, a ręce powędrowały w stronę siostry. Porządnie wyściskał gościa, następnie zapraszając do środka. </span><br />
<span style="font-family: "georgia" , "times new roman" , serif;">-Gdzie rodzice?- zapytała zdziwiona spokojem, jaki zastała w domu. </span><br />
<span style="font-family: "georgia" , "times new roman" , serif;">-W pracy. Wrócą za kilka godzin.</span><br />
<span style="font-family: "georgia" , "times new roman" , serif;">-Aha- weszła w głąb korytarza. Zatrzymała się przy szarawej ścianie przyozdobionej licznymi ramkami. Uśmiechnęła się na widok zdjęć, wracając wspomnieniami do okresu przed wyjazdem. Zdała sobie sprawę, że była bardzo głupią i naiwną nastolatką. Miała nadzieję, że chociaż jej siedemnastoletni brat ma nieco rozsądku. Po chwili zastanowienia doszła do wniosku, że mimo to, nadal jest facetem- nie mogła cudów od niego wymagać.</span><br />
<span style="font-family: "georgia" , "times new roman" , serif;">-Długo Cię nie było- zagadnął nastolatek. Ani na chwilę nie oderwał wzroku od siostry, badawczo jej się przyglądając. Przyzwyczaił się do bycia jedynakiem. Nie spodziewał się, że Charlotte jeszcze wróci.</span><br />
<span style="font-family: "georgia" , "times new roman" , serif;">-Tak...strasznie wyrosłeś. Zrobił się z Ciebie prawdziwy mężczyzna</span><br />
<span style="font-family: "georgia" , "times new roman" , serif;">-Co Ty pieprzysz?- wyrwało mu się. Chciał przeprosić siostrę za język, ale zanim się do tego zabrał, dziewczyna wybuchnęła śmiechem.</span><br />
<span style="font-family: "georgia" , "times new roman" , serif;">-Zapomniałam, że nie jesteś dzieckiem. Ja w Twoim wieku byłam straszną gówniarą.</span><br />
<span style="font-family: "georgia" , "times new roman" , serif;">-Jestem dojrzałym facetem- wypiął dumnie pierś, co wywołało kolejną salwę śmiechu</span><br />
<span style="font-family: "georgia" , "times new roman" , serif;">-Pracuję i gram w zespole. Wiem, jak o siebie zadbać.</span><br />
<span style="font-family: "georgia" , "times new roman" , serif;">-A szkoła?</span><br />
<span style="font-family: "georgia" , "times new roman" , serif;">-Chodzę...jeszcze. Może się czegoś napijesz? </span><br />
<span style="font-family: "georgia" , "times new roman" , serif;">-Nie. Prześpię się- skierowało się do pokoju znajdującego się po lewo na samym końcu korytarza. Przekręciła gałkę, weszła do środka. Pomieszczenie nie zmieniło się ani trochę. Ściany cały czas lśniły w odcieniu bladego różu; przyozdobione plakatami najprzystojniejszych aktorów. Przy drzwiach stała szeroka szafa, zapewne jeszcze wypełniona starymi ubraniami Lotte. Na środku pokoju stało duże łóżko z baldachimem. Nie zwracając uwagi na resztę, po zlokalizowaniu posłania, rzuciła się na łóżko. Nie minęła minuta, gdy można było usłyszeć cichy odgłos chrapania. </span><br />
<span style="font-family: "georgia" , "times new roman" , serif;"><br /></span>
<br />
<div class="separator" style="clear: both; text-align: center;">
<a href="https://2.bp.blogspot.com/-TO6OdQffsSU/V6BgMawBcKI/AAAAAAAABFM/6CFYOWTUP5M4FMJMcVT_s3L7KP2KfEVGgCLcB/s1600/df.png" imageanchor="1" style="margin-left: 1em; margin-right: 1em;"><img border="0" src="https://2.bp.blogspot.com/-TO6OdQffsSU/V6BgMawBcKI/AAAAAAAABFM/6CFYOWTUP5M4FMJMcVT_s3L7KP2KfEVGgCLcB/s1600/df.png" /></a></div>
<br />
<span style="font-family: "georgia" , "times new roman" , serif;"> Minęło kilka godzin, nim zapadła w sen. Obudziła się w otaczających ją ciemnościach. do tego z bólem głowy i jeszcze gorszym samopoczuciem. Przez chwilę nie wiedziała, co się dzieje. Łóżko pod jej ciężarem wygięło się lekko w łuk, a sprężyny zachybotały. Była przestraszona. Wiedziała, że nie leży na starej kanapie w swoim maleńkim mieszkaniu. No i gdzie był Caden? Nie było nocy, żeby z nią nie spał. Nie dlatego, że pałała do niego szczenięcą miłością. Będąc blisko niego miała pewność, że podczas snu nikt nie włoży jej lufy do gardła. </span><br />
<span style="font-family: "georgia" , "times new roman" , serif;">-Charlotte?- drzwi delikatnie zaskrzypiały. Przy otworzeniu wpuściły strugę ostrego światła. Dziewczyna zmrużyła oczy, żeby móc przyjrzeć się nowej postaci. Ujrzała niewyraźne kobiece kształty. Jako drugie zauważyła nieliczne, ale siwe pasemka na gęstej czuprynie kobiety. Gdyby była sentymentalna, zapewne zaniosłaby się płaczem. Zamiast tego, po prostu wstała. Podeszła do kobiety, poklepała ją po ramieniu. Następnie przytuliła. Gdy wymieniły się czułościami, dołączył do nich starszy mężczyzna. Otoczył dziewczynę ramieniem. Ściskał ją tak mocno, że nie mogła złapać tchu.</span><br />
<span style="font-family: "georgia" , "times new roman" , serif;">-Tato, połamiesz mi żebra- rodzice Lotte cofnęli się kilka kroków. Przyjrzeli się uważnie swojej dorosłej już latorośli. Na ich twarzach gościły szerokie uśmiechy i oczy pełne łez. Tak wyglądała radość. Prawdziwa radość i ulga, które po pięciu latach niepewności wypełniły ich serca. </span><br />
<span style="font-family: "georgia" , "times new roman" , serif;"> Cała trójka udała się do salonu, gdzie na ekranie telewizora speaker przedstawiał wiadomości.</span><br />
<span style="font-family: "georgia" , "times new roman" , serif;">-Zaparzę herbaty- Pani Lombardo zniknęła z oczu córki. Wróciła jednak po kilku minutach z tacą pełną ciastek oraz trzema filiżankami znad których unosiła się para. Czuć było słodki zapach różanej herbaty. Niegdyś ulubionego napoju Lotte.</span><br />
<span style="font-family: "georgia" , "times new roman" , serif;">-Na długo przyjechałaś?- zapytał ojciec, gładząc się przy tym po wąsach.</span><br />
<span style="font-family: "georgia" , "times new roman" , serif;">-Mam nadzieję, że już na stałe- słychać było ciche westchnięcie. Każdego uradowała ta wiadomość. Tylko Charlotte wiedziała, że to tak naprawdę nie zależy od niej. </span><br />
<span style="font-family: "georgia" , "times new roman" , serif;">-Opowiedz nam. Co robiłaś przez te lata? Wolontariat musiał Cię całkowicie pochłonąć- widząc pełne łez oczy matki nie miała litości, żeby powiedzieć im prawdę. Ha! Nawet i bez tego nie była pewna, czy mogłaby im zdradzić jakiekolwiek szczegóły. Nie chcąc robić nikomu przykrości postanowiła, że nie będzie wyprowadzać rodziny z błędu.</span><br />
<span style="font-family: "georgia" , "times new roman" , serif;">-To prawda. Wiele się nauczyłam- gdyby tylko wiedzieli, jakiego fachu.</span><br />
<div>
<br />
<br /></div>
<br />Nadine Mhttp://www.blogger.com/profile/06145033663720583359noreply@blogger.com1tag:blogger.com,1999:blog-3818064251736219522.post-55111779299508438332016-07-04T20:28:00.002+02:002017-12-24T12:57:10.965+01:00Rozdział 3Helen Silver. Urodzona w Nowym Orleanie, w roku 1959. Do szkoły średniej chodziła w Los Angeles. Dla znajomych była młodą Silver, bądź po prostu Helen. Dużo o niej było wiadomo. Żywiła zainteresowanie Dzikim Zachodem, dlatego jej Harley, od razu po skończeniu liceum, dowiózł ją do San Patricio, gdzie znalazła sobie niezłą, jak na tę dziurę, robotę. Większość wolnego czasu spędzała w "zabawnej części" tego miasta. Zaprzyjaźniła się z barmanem "Angel's Eyes", brała udział w zawodach konnych i strzeleckich. Na początku strzelała średnio, ale potem jej cel stał się zabójczy. Koń o imieniu Grom, czyli jej czarny ogier został na czas jej wyjazdu powierzony właśnie barmanowi, z zakazem sprzedaży bądź użyczania. Jako że facet był porządnym człowiekiem i lubił dziewczynę, miał dotrzymać obietnicy.<br />
Tylko, że nie wszystko ludzie o Helen wiedzieli. A właściwie wiedzieli tylko to, co chciała, żeby wiedzieli.<br />
Mglistego Cienia charakteryzował- o czym wiedział tylko Nocny Skowronek no i teraz ludzie Białego Lotosu- długi czarny płaszcz i zakrywająca całą twarz oraz głowę maska. Maska ta, miała modulator głosu, najnowsze urządzenie* skonstruowane przez nieżyjącego już przyjaciela, Jamesa. Modulator został podrasowany i działał dobrze, doskonale zmieniając kobiecy głos na głos mężczyzny, przez który Skowronek myślał, że Cień jest młodym chłopakiem. Tak miała myśleć i reszta.<br />
Jak to robił, że kradł, nie zostawiając najmniejszego śladu? To była zapewne tajemnica jego powodzenia.<br />
Pod płaszczem za to był ubrany w czarny kombinezon i motocyklowe buty.<br />
Spotykając się z nim, pamiętaj o jednej zasadzie:<br />
Cień jest nieuchwytny.<br />
Przybywszy do San Patricio, Helen już była Mglistym Cieniem, chociaż jego działalność rozpoczęła się dopiero rok później. Utrzymywała, że przyjechała z Los Angeles oraz następnie dbała, by wszyscy nadal myśleli, że sławny już na cały Teksas i dalej, młody złodziejaszek to mężczyzna.<br />
<br />
Jak to się stało, że grzeczna dziewczynka została jednym z największych przestępców w Ameryce? Zapytaj sam. My wiemy tylko tyle, że rodzice Helen Silver nie żyją. Zabił ich mężczyzna, ukrywający się pod pseudonimem Biały Lotos. Łatwo więc wywnioskować, że kradzież jego pieniędzy była zemstą.<br />
Jednak Cień nie był mordercą. On nie zabijał. Jedynie ogłuszał w potrzebie. Nikt nie zginął przez niego. Cel miał jednak zabójczy, już od samego początku.<br />
<i>Biały Lotos leżał pod ścianą, przerażony i bez broni, a naprzeciw stał Mglisty Cień, celując w niego rewolwerem.</i><br />
<i>-Nie wiem, o co Ci chodzi.- szepnął mężczyzna.</i><br />
<i>(....)</i><br />
<i>Przeciwnik spojrzał na niego i coś sobie przypomniał. W tej samej pozycji zginął ojciec, nie wiedząc o co chodzi.</i><br />
<i>Cieniowi zadrżała ręka. Przed oczami pojawiła mu się mama.</i><br />
<i>Opuścił broń.</i><br />
<i>-Nie jestem mordercą, jak Ty.- syknął i zniknął.</i><br />
<i>Chwilę później uciekającego Lotosa dopadła policja. Kula przeszyła mu serce. Na sumieniu miał jeszcze inne rzeczy niż morderstwa.</i><br />
<i>Mglisty Cień patrzył na to, stojąc w miejscu niewidocznym.</i><br />
<i>-Nie jestem mordercą.-powtórzył.</i><br />
<i>Cień zabrał Białemu Lotosowi najpierw sławę, potem wszystkie pieniądze. Pozbawił go wszystkiego. Ale nie życia.</i><br />
Taka była historia o zemście, ale co popchnęło Helen na ścieżkę kradzieży, wiedziała tylko ona.<br />
<i><br /></i>
<i>Rok 1978 źle zapadł w pamięci Bank of America w Los Angeles. Tam dokonał się dość poważny, jawny napad, w wykonaniu Czarnej Pantery.</i><br />
<i>Bank wyremontowano, wstawiono więcej zabezpieczeń oraz potrojono ochroniarzy. Dwa miesiące, po tamtym napadzie, z banku, tym razem pod osłoną nocy i po cichutku- zniknęło pięćdziesiąt tysięcy dolarów. Nikt nic nie wiedział, nikt nic nie słyszał. Początkowo oskarżono o to pierwszego złodzieja...jednak nie pasował styl. On wchodził jawnie do banku i równie jawnie z niego wychodził.</i><br />
<i>Dopiero po kilku kolejnych, znaczących kradzieżach, dokonanych tym samym sposobem, zaczęto mówić o nowym przestępcy, który w pewnym momencie się przedstawił jako Mglisty Cień.</i><br />
<i>Łatwo można policzyć, że w chwili napadu Cień miał niecałe dziewiętnaście lat.</i><br />
<i>Kalifornia była jego, a raczej jej pierwszym testem. Po kilku latach treningu. Trzy obrabowania, w Los Angeles dwa razy i raz w Sacramento. Następnie o złodzieju dało się słyszeć w Arizonie, Kolorado, Oklahomie oraz w Teksasie, gdzie wówczas zanotowano śmierć Białego Lotosu. Miało to miejsce w drugim roku działalności Cienia. Idąc tym tropem można było przewidywać pojawienie się przestępcy w Luizjanie albo Arkansas. Jednak nie. Kolejne doniesienia nadeszły z Południowej Karoliny.</i><br />
<i>Były chwile ciszy, ale na przestrzeni tych czterech lat, mówiono że Cień prawdopodobnie odwiedził wszystkie stany. Chociaż nie we wszystkich zanotowano kradzieże w jego wykonaniu.</i><br />
<i>Przez to wszystko trafił na listę poszukiwanych, na której znajdował się również Nocny Skowronek, Czarna Pantera i wielu innych, skreślonych lub ni</i>e.<br />
<div style="text-align: center;">
***</div>
<div style="text-align: left;">
Na granicy z Nowym Meksykiem natknęła się na kontrolę graniczną. Samochody i motocykle stały w długiej kolejce. Wąsaty policjant wraz z drugim, młodszym, sprawdzali bagażniki samochodów i zawartość walizek. Helen zmarszczyła brwi. Nie było możliwe, żeby dostali cynk, że Mglisty Cień wyjeżdża z Teksasu, skoro nawet nie wiedzieli, że tam jest. Ostatni bank okradła na Florydzie i to jakiś czas temu. Chyba, że ta strzelanina...Nie, nie mogli o to podejrzewać Cienia.<br />
Właściwie kontrola nie była dziwna. Odkąd wielkie banki w różnych stanach zostały okradzione, wprowadzono dodatkowe środki bezpieczeństwa, zwłaszcza na granicach.<br />
Kolejka ruszyła się. Właśnie kontrolowano czarne Volvo przed nią. Wąsaty policjant mruknął coś do młodszego i podszedł do niej. Skrytym ruchem rozsunęła zamek ramoneski, żeby odsłonić wiadomo co.<br />
-Dzień dobry! Proszę zejść z pojazdu i pokazać nam zawartość bagażów.- zaczął.<br />
-Panie władzo, czy to naprawdę konieczne? Mam sporo rzeczy, a spieszę się do Arizony do chłopaka.- zrobiła, tak zwane "słodkie oczka" i wyprostowała się.<br />
Oczy policjanta skierowały się na jej biust.<br />
-Wie pani, takie są procedury.- wyjąkał. Helen westchnęła teatralnie i zeszła z Harleya.<br />
-No dobrze. Proszę bardzo.- mężczyzna otworzył walizkę i prawie mu gały wyleciały, bo na wierzchu leżała czarna koronkowa bielizna. Szybko zatrzasnął walizkę.<br />
-Em...proszę, niech pani jedzie.- skinęła głową i odpaliła motocykl. Gdy już była daleko zaśmiała się złowieszczo. Być kobietą to jak mieć immunitet. A wszyscy i tak myśleli, że Cień to chłopak.<br />
-Ale to koronkowe gówno z LA chociaż raz się przydało.-mruknęła do siebie, przypominając sobie historię z tym związaną i przyspieszyła.</div>
<div style="text-align: left;">
Dwa hotele i dwie nocki w Nowym Meksyku, następnym punktem było Phoneix w Arizonie. I koniec końców, po paru dniach Las Vegas, Nevada.<br />
-Las Vegas, Miasto grzechu.- mruknęła do siebie-Witaj.<br />
<div class="separator" style="clear: both; text-align: center;">
<a href="https://3.bp.blogspot.com/-wz53Yz0Lp5w/V3pf94TX86I/AAAAAAAAAxM/ETSDYHsMGFkeK50aE2S7JsaK47A8HnxYwCLcB/s1600/lasvegas.jpg" imageanchor="1" style="margin-left: 1em; margin-right: 1em;"><img border="0" height="240" src="https://3.bp.blogspot.com/-wz53Yz0Lp5w/V3pf94TX86I/AAAAAAAAAxM/ETSDYHsMGFkeK50aE2S7JsaK47A8HnxYwCLcB/s320/lasvegas.jpg" width="320" /></a></div>
<br />
<br />
<div style="text-align: center;">
***</div>
Kasyno. Budynek do legalnego uprawiania hazardu. Najpopularniejsze gry to poker, ruletka, blackjack i bakarat. Wstęp do kasyna wyłącznie w strojach wieczorowych.<br />
Helen przejrzała się w lustrze niewielkiego pokoju hotelowego i stwierdziła, że czarna sukienka i szpilki to dobry strój. Chociaż nienawidziła takich ubrań oraz malowania się, musiała zrobić dzisiaj wyjątek i nie tylko dzisiaj, ponieważ planowała zostać tu jakiś czas. Złapała jeszcze czarną torebkę, założyła srebrny naszyjnik i podkreśliła oczy ciemnym tuszem do rzęs.<br />
-No. Jak dziwka nie wyglądam, mogę iść.- ponownie przejrzała się w lustrze, po czym wsadziła mały rewolwer w kaburę na udo pod sukienką i wyszła.<br />
Chwilę później znalazła się w nowym kasynie, które było oblegane przez wielu ludzi, którzy łudzili się, że wygrają jakąś konkretną sumkę.<br />
<i>O ile łatwiej jest ich okraść.-pomyślała, licząc ochroniarzy dyskretnym wzrokiem. Dobrze pamiętała, jak skończyła się podobna akcja w wykonaniu pewnej złodziejki zwanej Rubinową. Dama incognito weszła do banku, przyglądając wszystkiemu, po czym w nocy spróbowała go okraść z pieniędzy i rubinów, swoich ulubionych kamieni. Złapano ją, jak wychodziła, z woreczkiem czerwonych kamyczków i torbą wypełnioną zielonymi dolarami. Na procesie dowiedziała się, że na pierwszym kroku, tylko jak weszła do banku incognito, uznano ją za podejrzaną.</i><br />
<i>Czternastu.</i><br />
Na początek wymieniła pieniądze na żetony, na razie nie za wysoką sumkę, by nie wzbudzać podejrzeń.<br />
Samo pojawienie się młodej i ładnej dziewczyny w kasynie wywołało zainteresowanie. Z pobliskiego stolika zerwał się przystojny mężczyzna i podszedł do niej.<br />
-Można postawić pani drinka?- zapytał ciepłym tonem.<br />
-Czemu nie.- odpowiedziała. Podeszli razem do baru. Wąsaty barman spojrzał na nich.<br />
-Wódkę martini.-powiedziała, lekko się uśmiechając.<br />
-Wstrząśniętą, nie mieszaną?- teraz uśmiechnął się jej towarzysz- Dwa razy.<br />
Czekając na zamówienie trochę porozmawiali.<br />
-Co taka piękna dziewczyna robi w takim miejscu jak to?- zapytał.<br />
<i>Lizus.</i><br />
-Gram.-odparła. Wtedy barman postawił przed nimi drinki.<br />
<div class="separator" style="clear: both; text-align: center;">
</div>
</div>
<div class="separator" style="clear: both; text-align: center;">
</div>
<div class="separator" style="clear: both; text-align: center;">
<a href="https://3.bp.blogspot.com/-ojDAbvEiInE/V3mN1qfKU_I/AAAAAAAAAw8/XCEeQB6FtKkP2QpQBoK0VDaJBo9rEaTFgCLcB/s1600/martini.jpg" imageanchor="1" style="margin-left: 1em; margin-right: 1em;"><img border="0" height="200" src="https://3.bp.blogspot.com/-ojDAbvEiInE/V3mN1qfKU_I/AAAAAAAAAw8/XCEeQB6FtKkP2QpQBoK0VDaJBo9rEaTFgCLcB/s200/martini.jpg" width="131" /></a></div>
Chwyciła swój szybko w rękę, po czym ruszyła do stolika, gdzie grano w ruletkę.<br />
-Zdradzisz mi chociaż swoje imię?- zapytał blondyn- Moje brzmi Alexander.<br />
-Angela.-skłamała, bez najmniejszego zawahania.<br />
-Powodzenia, Angelo.- mruknął i puścił do niej oczko, a sam ruszył do stolika, gdzie zaczynała się partia pokera.<br />
Westchnęła i postawiła żetony na stole. Nie najwyższa sumka, ale nie najniższa. Krupier i towarzystwo, składające się z samych mężczyzn spojrzało na nią ze zdziwieniem w oczach.<br />
Po paru grach już czuła się swobodnie. Wiedziała, że większość tych mężczyzn sądzi, że przyszła tu grać pieniędzmi swojego dzianego faceta, albo w zastępstwie jego. Szkoda tylko, że takowy facet naprawdę nie żył.<br />
Wybiła pierwsza w nocy. Zagrała ostatnią grę i zabrała swoją wygraną, która jednak była nie za wysoka. Typowe. W końcu od czego jest kasyno? Od opierdolenia ludzi z kasy. Wyszła z lokalu i zdjęła czarne szpilki, po czym pobiegła nieco dalej i schowała się w cieniu jednego budynku.Tak jak podejrzewała, z kasyna wyszli dwaj potężni mężczyźni, którzy od samego początku się jej przyglądali. Teraz rozglądali się na wszystkie strony, wyraźnie jej szukając. Nie, nie byli ochroniarzami.<br />
-Jutro trzeba będzie zmienić wygląd.-szepnęła, kiedy minęli budynek, za którym się skryła-Albo lepiej się uzbroić.<br />
Mimo że była Mglistym Cieniem, zawodowym złodziejem, w bezpośrednim starciu, jako młodziutka, dwudziestokilkuletnia panna, bez użycia broni, nie miała szans z dwoma mięśniakami, którym albo zależało na jej zielonych, spoczywających w torebce albo, co było bardziej prawdopodobne- na zdarciu czarnej sukienki.<br />
<div style="text-align: center;">
***</div>
<div style="text-align: left;">
Drzwi kasyna rozwarły się i do środka weszła <strike>Helen</strike> Angela w czerwonej sukience przed kolano. Kątem oka omiotła lokal, nigdzie nie było mężczyzn z wczoraj. Odetchnęła lekko i zaczęła rytuał sprzed wczoraj. Po wymienieniu pieniędzy na żetony usiadła przy stoliku blackjack'a. Po pierwszej grze nagle ktoś chwycił ją za nie zakryte suknią ramię. Obejrzała się gwałtownie, prawą ręką odruchowo sięgając do nogi, gdzie był ukryty, tym razem pistolet.</div>
<div style="text-align: left;">
-Ach, to Ty.- westchnęła z ulgą, widząc, że to Alexander.</div>
<div style="text-align: left;">
-A kto? Coś się stało?- zapytał, w jego głosie słychać było nutkę troski.</div>
<div style="text-align: left;">
<i>Cholera. Coś tu jest nie tak.</i><br />
Spojrzała ponownie w bok. Przy stoliku kawałek dalej siedzieli Ci sami faceci, z wczoraj.<br />
<i>-</i>Angela?- spytał ponownie, niepewnie.<br />
-Nic mi nie jest.- <i>typowe zagranie, typowego gwałciciela lub złodzieja.</i><br />
-Jesteś blada. Masz, to Cię postawi na nogi.- podsunął jej kieliszek z martini.<br />
<i>Twoje niedoczekanie, skurwielu. Chcesz pieprzyć to idź pod latarnię.</i><br />
-Nie dziękuję.- odparła i niby przypadkowo zrzuciła kieliszek na ziemię. Szkło rozprysnęło się.-Och, przepraszam.<br />
-Nie szkodzi.- odpowiedział sztywno.- Pójdę po kolejne.<br />
-Jak chcesz.- usiadła i obróciła się. Kątem oka dostrzegła, że do Alexandra podeszli tamci dwaj mężczyźni.<br />
<i>Taki chuj.</i><br />
<i>Szlag by to, nie mogę rozpętać tu strzelaniny. Nie jestem incognito, poza tym...To nie jest takie wygwizdowie jak w Teksasie.</i><br />
Szybko wstała i ruszyła w stronę toalet. Zamknęła drzwi i rozejrzała się.<br />
<i>Kurwa, okna są za małe. Do wyjścia jeszcze zdążę, ale dalej...</i><br />
<i>Ej.-odezwał się inny głos w jej głowie- Jesteś Mglistym Cieniem, Ty się rozpływasz w powietrzu! Chyba Ci się włączyła panika kobieca.</i><br />
<i>Nie panikuję, jedynie myślę jak się wydostać. Nie mam sprzętu przy sobie.</i><br />
<i>Nie zbroja czyniła Iron Mana.*</i><br />
<i>Czyli po staremu.</i><br />
<i>A jak!</i><br />
Głos sumienia to nie był, bo jakby miała sumienie, to nie kradłaby.<br />
Nawet nie odetchnęła, tylko od razu wyszła z toalety. Zgarnęła swoje żetony.<br />
-Już idziesz?- nagle za nią pojawił się Alexander, jak duch. Nawet jej nie zaniepokoił fakt, że nie ma z nim dwóch mięśniaków. Zapewne stali przed kasynem.<br />
Teraz jej się włączyła "cienista intuicja".<br />
-Tak, wypadło mi coś.- ruszyła w stronę wyjścia, a on poszedł za nią. Wymieniła żetony z powrotem na pieniądze, a chłopak stanął za nią.<br />
-Odprowadzę Cię.- szepnął jej do ucha.<br />
Normalną kobietę przeszyłby dreszcz strachu, inną podniecenia, ale Helen nie przeszył żaden.<br />
-Nie, dzięki. Mieszkam spory kawałek stąd, z chłopakiem.- powiedziała stanowczo.<br />
Co można było odczytać: pójdź ze mną, a będzie wpierdol.<br />
<i>I tak pójdziesz, co nie? </i><br />
-Dobra.- wycofał się- Do zobaczenia jutro.<br />
Ponownie puścił do niej oczko. Otworzyła drzwi i wyszła.<br />
Jak oczekiwała przed kasynem stali spodziewani panowie.<br />
-A panowie na kogoś czekają?- zapytała pogodnie.<br />
Facet się nie zmiesza. Na to nie można liczyć.<br />
-A pani jest tu sama?- zagadnął jeden.- To dość niebezpieczne miasto.<br />
-Znam gorsze.-odpowiedziała-Takie, w których mężczyźni atakują kobiety wracające po zmroku.<br />
<i>Strzał w dziesiątkę!</i><br />
Ciesząc się w duchu z niezbyt mądrego wyrazu twarzy mężczyzn, kontynuowała:<br />
-Jednym kobietom to się podobało, drugie wprost krzyczały, nie chciały tego. Żeby uchronić społeczność postanowiono stworzyć miejsce, w którym mężczyźni mogli "atakować" kobiety, którym to się podobało.- zaakcentowała przedostatnie słowo- Tak powstał pierwszy dom rozkoszy, wiedzieli panowie?<br />
Skrócona historia burdelu?<br />
Faceci stali z minami, jakby im właśnie dała w twarz. W tej samej chwili na horyzoncie pojawiła się taksówka. Machnęła ręką.<br />
-O, mój transport. Dobranoc, panom!- uśmiechnęła się i wsiadła do auta. Powstrzymując śmiech, obróciła się i dostrzegła jak Alexander wybiega z kasyna.<br />
<i>Piątka, mała!- krzyknął drugi głos- Myślałam bardziej, żebyś ich skopała, bo potrafisz, ale to było jeszcze lepsze!</i><br />
<i>Kobietą być, to jak mieć immunitet. Tylko trzeba wiedzieć jak go wykorzystać.</i><br />
<div style="text-align: center;">
<i>***</i></div>
<div style="font-style: italic; text-align: left;">
Więcej kasy przerżnęłam niż zyskałam. To kasyno jest niebezpieczne, nie tylko dla kobiet. Ale nie dla Mglistego Cienia.</div>
<div style="font-style: italic; text-align: left;">
Soczewki*, modulator głosu, potrzebny sprzęt. Wszystko było gotowe. Jednak jeszcze nie teraz.</div>
<div style="text-align: left;">
To byłoby zbyt oczywiste. Dama przychodzi na parę gier, po czym ginie cały zysk kasyna. Z góry wiadomo, kto to zrobił. Musiała odczekać parę dni, żeby wszyscy myśleli, że wyjechała. Że jej nie ma. Nawet miała zamiar odstawić scenkę wyjazdu z miasta z pewnym wynajętym chłopakiem, przejeżdżając obok kasyna.</div>
<div style="text-align: left;">
Niby to takie proste, prawda? Proste rzeczy są najlepsze.</div>
<div style="text-align: center;">
***</div>
<div style="text-align: left;">
-<i>LVNews, zapraszam!</i>- w ekranie telewizora pojawiła się spikerka.- N<i>a samym początku opowiemy o napadzie na najnowsze kasyno! Dziś rano właściciele odkryli spory ubytek w sejfie. Wyrzucono wszystkich ochroniarzy, chociaż przysięgali, że nikogo nie widzieli. Póki co nie znaleziono żadnych śladów włamania, nawet sejf był zamknięty. Podejrzewa się o to złodzieja zwanego Mglistym Cieniem. Właściciele nie podali jeszcze dokładnie, ile zniknęło pieniędzy. Miejsce przebywania przestępcy nadal nie jest znane, a nagroda za jego ujęcie wynosi 100 000$.</i></div>
<div style="text-align: left;">
Mężczyzna z obwiniętym udem zakrztusił się i wypluł piwo prosto na fartuch barmana.</div>
<div style="text-align: left;">
-Przepraszam, John.- mruknął, wycierając usta.</div>
<div style="text-align: left;">
-Nie szkodzi. I tak był do prania.- odpowiedział barman "Angel's Eyes" i zdjął fartuch, po czym przełączył wiadomości na <i>"Garść Dynamitu"</i>.- Ten złodziej jest bezczelny, ale teraz mimo wszystko się z nim zgadzam. Kasyna są straszne, wciągają ludzi w nałóg i okradają. Chociaż raz im się należało.</div>
<div style="text-align: left;">
-Możesz mieć rację.- odparł mężczyzna i obrócił się, by spojrzeć na list gończy, wiszący na ścianie.<br />
<div class="separator" style="clear: both; text-align: center;">
</div>
<div class="separator" style="clear: both; text-align: center;">
</div>
<div class="separator" style="clear: both; text-align: center;">
</div>
<div class="separator" style="clear: both; text-align: center;">
</div>
<div class="separator" style="clear: both; text-align: center;">
<a href="https://3.bp.blogspot.com/-XdRnmzXWnS4/V3r3CXMAazI/AAAAAAAAAyU/q_4OkbAZGPoGv7JuBHz2ohZqgWNXnpvqACLcB/s1600/Wanted2.jpg" imageanchor="1" style="margin-left: 1em; margin-right: 1em;"><img border="0" height="320" src="https://3.bp.blogspot.com/-XdRnmzXWnS4/V3r3CXMAazI/AAAAAAAAAyU/q_4OkbAZGPoGv7JuBHz2ohZqgWNXnpvqACLcB/s320/Wanted2.jpg" width="266" /></a></div>
<br /></div>
<div style="text-align: left;">
A jednak to zrobiłeś, Cień.- pomyślał Nocny Skowronek.</div>
<div style="text-align: left;">
<br /></div>
<div style="text-align: left;">
W tej samej chwili czarny Harley przekroczył granicę słonecznej Kalifornii, a na nim siedziała, ubrana w czarną ramoneskę Helen Silver, z ogromnym uśmiechem na twarzy.</div>
<div style="text-align: left;">
<br /></div>
<br />
<div class="separator" style="clear: both; text-align: center;">
<a href="https://4.bp.blogspot.com/-a8bY0w9qEKc/V3pjDrGe8eI/AAAAAAAAAxY/acFcdxRAX1sIvWR6njZL4JbmOdk9B2gXgCLcB/s1600/welcome.jpg" imageanchor="1" style="margin-left: 1em; margin-right: 1em;"><img border="0" height="120" src="https://4.bp.blogspot.com/-a8bY0w9qEKc/V3pjDrGe8eI/AAAAAAAAAxY/acFcdxRAX1sIvWR6njZL4JbmOdk9B2gXgCLcB/s200/welcome.jpg" width="200" /></a></div>
<br />
<i>Stare śmieci, co?</i></div>
____________________________________________________________________________________________<br />
*Wiadomo. Tego wtedy nie było. No chyba, że Iron Man w komiksach. Zostało to nagięte na potrzeby opowiadania.<br />
List gończy wykonany przeze mnie w Illustratorze i Photoshopie. W westernach nie zawierał informacji o imieniu, dacie urodzenia itd, ale dzisiejsze listy gończe już je zawierają. Oczywiście wyglądają inaczej, ale zrobiłam taki mix. Zastanawiam się jednak, czy te informacje usunąć, czy zostawić, jak myślicie?<br />
<br />Joannehttp://www.blogger.com/profile/02420820269744160018noreply@blogger.com1tag:blogger.com,1999:blog-3818064251736219522.post-76835203277366678842016-06-08T14:29:00.001+02:002017-02-02T20:27:45.555+01:00Rozdział 2<div style="text-align: center;">
<br />
<span style="font-family: inherit;">
<i><span style="font-family: "georgia" , "times new roman" , serif;">Hawana</span></i></span><br />
<span style="font-family: inherit;"><span style="font-family: "georgia" , "times new roman" , serif;"><br /></span>
</span><br />
<div style="text-align: left;">
<span style="font-family: inherit;"> Jak w każdy upalny weekend na Kubie, w lokalach był bardzo duży ruch. Młodzi liczyli na upojne chwile przy kubańskiej muzyce i kuflu piwa, jeśli tylko udało im się znaleźć stolik w kącie pomieszczenia. Stateczni rodzice wieczorami przychodzili na pogaduszki z przyjaciółmi. Mimo wieczornej pory, zazwyczaj zamawiali kawę lub jakiś lekki napar, przy którym będą mogli wymienić bieżące informacje, a ich pociechy latały w tę i z powrotem, czasem zagadując barmankę. Natomiast ludzie starsi, wręcz emeryci bawili się w Hawanie najlepiej. Do <i>Heavenly Havana</i> w każdy weekend przychodziła ta sama dziesięcioosobowa grupka starszych Panów. Czasem zdarzało się, że przyprowadzali żony, które zachwycały się tym gorącym klimatem, jaki w klubie z dnia na dzień unosił się coraz bardziej. Charlotte ich lubiła. Zawsze byli uprzejmi, pytali o zdrowie czy samopoczucie oraz zapraszali do stolika na krótką pogawędkę. Nie wspominając o hojnych- jak na tę dzielnicę- napiwkach, których nie żałowali młodej kelnerce. </span></div>
<div style="text-align: left;">
<span style="font-family: inherit;"> Brunetka krzątała się między stolikami. Uwijała się z zamówieniami jak mrówka...no, może trzy mrówki. Mimo natłoku pracy lubiła to zajęcie. Przebywanie i usługiwanie w barze było dla Lotte przyjemnością. Prawdziwa praca zaczynała się dopiero późną nocą i wystarczyła, żeby mogła się utrzymać i jeszcze sporo odłożyć na planowany wyjazd, o którym lepiej, żeby nie dowiedzieli się jej przełożeni.</span></div>
<div style="text-align: left;">
<span style="font-family: inherit;"> Charlotte, dwudziestotrzylatka z burzą loków na głowie i delikatnymi rysami twarzy nie była typową latynoską. Nie przypominała hawańskiej dziewczyny, ale się tutaj urodziła. Urodziła i spędziła 5 lat swojego króciutkiego życia. W tym czasie rząd Castro znacjonalizował 4 masarnie należące wcześniej do jej ojca, więc rodzina zadecydowała o emigracji. Państwo Lombardo wraz ze swoimi maleńkimi dziećmi osiedlili się w Los Angeles. To tam Lotte spacerowała zaciekawiona różnymi uliczkami, dopóki nie skończyła osiemnastu lat. Po tym czasie wszystko się zmieniło. Nieszczęśliwym zbiegiem wypadków ponownie wyjechała na Hawanę. Mimo początkowego przerażenia przyzwyczaiła się do swojej pracy. Pociechy szukała w uroczych miejscach i nocnym życiu, jakie toczyło się w tym kubańskim mieście. </span></div>
<div style="text-align: left;">
<span style="font-family: inherit;">-Lotte- wysoka i bardzo muskularna postać szepnęła dziewczynie do ucha jej pseudonim. Uśmiech dziewczyny od razu zbladł, gdyż bez problemu domyśliła się o co chodzi. Czekała ją kolejna praca. Jedna z ostatnich- takiej nadziei się trzymała.</span></div>
<div style="text-align: left;">
<span style="font-family: inherit;"> Odłożyła tacę na bar. Pozostała część załogi wiedziała, że postawnemu mężczyźnie nie należy wchodzić w drogę, więc nie zwrócili uwagi na pospieszne wyjście jednej z najlepszych kelnerek w barze. </span></div>
<div style="text-align: left;">
<span style="font-family: inherit;"> Popędziła biegiem do szafirowego Cadillaca, w którym mężczyzna już grzał silnik. Lotte szybko wsunęła się na przednie siedzenie i od razu popędzili, bez większej uwagi na bezpieczeństwo, którym określa się zapięcie pasów. </span></div>
<div style="text-align: left;">
<span style="font-family: inherit;">-Caden- dziewczyna położyła dłoń na umięśnionym udzie Kubańczyka. Ten jednak w żaden sposób nie zareagował na jej gest. Tępo wpatrywał się przed siebie i jechał coraz szybciej, jakby chciał uciec przed niewidzialnym wrogiem. Jego pełne usta mocno ściągnięte nie wróżyły niczego przyjemnego. Na co dzień chłopak był wesołym i pewnym siebie <i>gorylkiem</i>, jak go pieszczotliwie nazywała dziewczyna.- Co się stało? Przekręt się nie udał?- spytała, zatroskana postawą swojego towarzysza. </span></div>
<div style="text-align: left;">
<span style="font-family: inherit;">-Musimy uciekać- oznajmił cicho, ale i tak dobrze usłyszała.</span></div>
<div style="text-align: left;">
<span style="font-family: inherit;">-Coś Ty zrobił?- Charlotte momentalnie zrobiła się poważna. Prawda, planowali razem uciec, ale za miesiąc lub dwa, gdy nadarzy się do tego znakomita okazja. Granice miasta są obstawione przez ludzi ich szefa, Caspera. Nie ma szans, żeby dostali przyzwolenie na zapuszczenie się w inną część Kuby. </span></div>
<div style="text-align: left;">
<span style="font-family: inherit;">-Dowiesz się- Caden ostro skręcił w prawo. Obojgiem mocno szarpnęło, jednak chłopak nawet się nie poruszył. Jedynie dziewczyna uderzyła głową o przednią szybę.</span></div>
<div style="text-align: left;">
<span style="font-family: inherit;">-Przepraszam- bąknął pod nosem, po czym ścisnął dłoń swojej dziewczyny.- Zachowaj spokój, proszę. Po spotkaniu wyciągnę Cię stąd- szepnął jej do ucha. Dziewczyna nadal nie wiedziała czego ma się spodziewać. Co strasznego mogło się stać, że muszą uciekać? </span><br />
<span style="font-family: inherit;"><br /></span></div>
<div style="text-align: left;">
<span style="font-family: inherit;">-Caden- wymówiła czule jego imię. Ujęła dłońmi jego twarz. Na ten gest mężczyznę przeszły dreszcze. Założył pukiel ciemnych włosów Lotte za ucho, następnie wpijając się brutalnie w jej wargi. Jakby to miał być ich ostatni namiętny pocałunek. </span></div>
<div style="text-align: left;">
<span style="font-family: inherit;">-Poczekam na Ciebie- musnął jej usta ostatni raz, po czym szybkim gestem przegonił z samochodu. Lotte posłusznie wysiadła. Nie musiała się rozglądać, żeby wiedzieć gdzie jest. Stała przed starym, jednopiętrowym domem. Prędzej można by to nazwać ruiną, która ma tylko połowę dachu i wewnątrz brakuje jednej ściany. Jednak na drzwiach widniał napis wymalowany czerwoną farbą 'DOM'. Tym mianem określono siedzibę, kryjówkę...miejsce spotkań członków oddziału hawańskiego kubańskiego kartelu. Tak, kartelu. <br /> 'DOM' zajmował się częściej przekrętami niż kartelem. Naciągał konkurencję oraz zamożnych turystów przebywających w Hawanie na narkotyki, pieniądze...od broni i kosztownej biżuterii też nie stronili. Organizacja liczyła ledwie trzydziestu ludzi, ale za to dobrych w swoim fachu. Każdy zajmował się czym innym. Wymieniony wyżej Casper, szef tego oddziału organizował przekręty i pilnował, żeby wszystko poszło tak jak trzeba. Caden był wyśmienitym złodziejem biżuterii. Natomiast Lotte wabiła zamożnych Panów, żeby wyłudzić od nich narkotyczne dobra. Od czasu do czasu zdarzało się, że miała za zadanie sfałszować obraz- była dobrą malarką.</span></div>
<div style="text-align: left;">
<span style="font-family: inherit;"> Dziewczyna pchnęła mocno drzwi, ledwie trzymające się na zawiasach. Ruszyła w głąb ciemnego budynku. Przeszła przez magazyn, po czym skręciła w lewo. W sypialni niektórzy zaspakajali swoje potrzeby wynajętymi prostytutkami lub własnymi kobietami, które traktowali gorzej niż ścierki. Przejście dalej za biurkiem siedział Casper. Mężczyzna nie robił przyjemnego wrażenia. Każdy kto by go teraz zobaczył, uciekałby gdzie pieprz rośnie, ale nie Lotte. Dziewczyna po pięciu latach współpracy przyzwyczaiła się do widoku mężczyzny. Nie raziły jej liczne tatuaże na nazbyt umięśnionym ciele, kilka złotych zębów, łysina oraz dwie blizny, których pochodzenia nikt nie znał. Szramy ciągnęły się w pionie od czoła, przez powieki po podbródek. Były bardzo symetryczne. </span></div>
<div style="text-align: left;">
<span style="font-family: inherit;">-Panowie, to wasza obiecana kocica. Może być czy powinienem rozejrzeć się za inną?- dziewczyna stanęła osłupiała. Nie zauważyła dwóch mężczyzn, którzy siedzieli pod oknem. W ciemności nie mogła się im przyjrzeć, ale czuła na sobie ich spojrzenie. Do tego te nieprzyjemne głosy...</span></div>
<div style="text-align: left;">
<span style="font-family: inherit;">-Podejdź, dziecino- zrobiła, jak jej kazano. W obecności Caspera nikt nie mógł zrobić jej krzywdy. Pod warunkiem, że szef sam nie miał takiego zamiaru- Obróć się- okręciła się wokół własnej osi. Nie mogła nie zauważyć dużych dłoni, badających każdy skrawek jej ciała. Wzdrygnęła się na dotyk natarczywych rąk, które błądziły po jej krągłościach. Gdy jedna zawędrowała do rozporka, Lotte machinalnie się odsunęła. Mężczyzna się zaśmiał, ale nie przerwał tych oględzin. Casper nie odezwał się nawet słowem, więc jego goście mieli prawo robić to co zechcą. </span></div>
<div style="text-align: left;">
<span style="font-family: inherit;"> Tym razem drugi mężczyzna dobrał się do spodni dziewczyny. Najpierw jednak rozłożył szeroko nogi, żeby przysunąć ją jak najbliżej siebie. Uporał się z guzikiem i suwakiem w nieskomplikowanych szortach- na nieszczęście młodej kobiety. Zsunął je w dół, obrócił Lotte tyłem do siebie.</span></div>
<div style="text-align: left;">
<span style="font-family: inherit;">-Usiądź na mojej nodze- słychać było tylko głęboki oddech Lotte. Ta sytuacja nie bardzo ją dziwiła, jednak żaden z klientów Caspera nigdy nie dostał zgody, żeby aż tak się do niej zbliżyć.-Na co czekasz, dziecino?- mężczyzna pociągnął dziewczynę za biodra, więc w ułamku sekundy już na nim siedziała. Aczkolwiek to nie był koniec tej zabawy. Ułożył głowę między jej piersiami, musnął kilka razy obojczyki i dekolt obślizgłymi wargami.</span></div>
<div style="text-align: left;">
<span style="font-family: inherit;">-Ubieraj się- zrzucił z siebie dziewczynę. Ta bez wahania założyła szorty. Korzystając z okazji, odsunęła się nieco dalej.-Co Ty nam proponujesz Casper? Zazwyczaj wymieniamy się na lepsze żylety. Ta- wskazał palcem na Lotte- Nie nadaje się do naszego przybytku płatnej miłości. Nie ma odpowiednich kształtów. Nasi klienci wolą jędrniejsze kobiety- dziewczyna wzdrygnęła się. Spojrzała na Caspera, którego twarz jako jedyna była oświetlona. Na twarzy szefa pojawił się chytry uśmieszek. Cała ta sytuacja nie oderwała go jednak od przeliczania pieniędzy.</span></div>
<div style="text-align: left;">
<span style="font-family: inherit;">-Pomyślcie o tym inaczej. Ta latorośl, którą sam hodowałem jest idealna do innych celów. Na początek może pomagać wam w przemytach. Wszystkiego ją nauczyłem, więc ma dobry fach w ręku.- Lotte chwilowo odetchnęła. Szef nie chce jej oddać do burdelu...i to pewnie za marne pieniądze- Z czasem sama będzie was błagać, żebyście pozwolili jej się pieprzyć- po pomieszczeniu rozniosło się echo gromkiego śmiechu trzech mężczyzn.</span></div>
<div style="text-align: left;">
<span style="font-family: inherit;">-Niech jutro będzie gotowa. Rano po nią przyjedziemy- Panowie wymienili uprzejme uściski dłoni, po czym ruszyli w stronę wyjścia. Przechodząc obok brunetki nie odmówili sobie przyjemności dotknięcia jej po raz ostatni tego dnia. </span></div>
<div style="text-align: left;">
<span style="font-family: inherit;">-Szefie!- warknęła na mężczyznę, który nie raczył zwrócić na nią uwagi- Co to ma kurwa być?!- opadła ciężko na krzesło. Napięcie z jej ciała się ulotniło. Poczuła, że ogarnia ją niemoc. </span></div>
<div style="text-align: left;">
<span style="font-family: inherit;">-Dobrze wiesz- podał jej stu dolarowy banknot i małą torebkę z białym proszkiem. Sądząc po jego upodobaniach, częstował dziewczynę kokainą. Ta jednak rzuciła tym w niego. Ta dziecinna złość wywołała na twarzy Caspera szeroki uśmiech, który ukazał szereg białych i złotych zębów. </span></div>
<div style="text-align: left;">
<span style="font-family: inherit;">-Nie wiem! Dlaczego chcesz mnie sprzedać?! Jakim prawem?!</span></div>
<div style="text-align: left;">
<span style="font-family: inherit;">-Wspominałem o tym, gdy Cię tu sprowadziłem- Lotte zrobiło się niedobrze na samo wspomnienie. Od razu w jej pamięci na pierwszy plan wyszło wspomniane wydarzenie. <br /> W 1977 roku osiemnastoletnia Charlotte oznajmiła rodzicom, że wyjeżdża, a raczej wraca do Hawany jako wolontariuszka. W tamtym czasie było to nietypowe jak na nastolatkę wyznanie, lecz dziewczyna się uparła. Każde zajęcie było dla niej lepsze niż kontynuowanie nauki, na co ją rodzina hardo namawiała. Lotte jednak nie miała za grosz szczęścia. Zamiast być wolontariuszką, została zawieziona do DOMu, w którym początkowo mieszkała. Przerażona osiemnastolatka nie raz przez pierwsze miesiące szukała pomocy czy ucieczki. Przestała, gdy Casper przystawił jej lufę do czoła. Zamiast strzelić do niej, rozstrzelał starszą parę, która dziewczynę w swoim domu ukrywała. To byłą bardzo skuteczna nauczka.</span><br />
<span style="font-family: inherit;">- Mam z tymi facetami pięcioletnią umowę- niski głos szefa wyrwał ją z zamyślenia. Szybko się otrząsnęła. To nie był dobry moment, żeby odrywać się od ziemi. </span></div>
<div style="text-align: left;">
<span style="font-family: inherit;">-Jak to?- wypaliła zmieszana. W głowie jej coś świtało, jednak na początku pobytu tutaj bardziej skupiała się na tym, żeby szybko zniknąć, a nie na słowach szefa.</span></div>
<div style="text-align: left;">
<span style="font-family: inherit;">-Możesz tego nie pamiętać. Stawiałaś nam duży opór przez cały rok. Aż dziw, że Cię wcześniej nie zastrzeliłem. </span></div>
<div style="text-align: left;">
<span style="font-family: inherit;">-Jaka to umowa?- nie pozwoliła na zmianę tematu.</span></div>
<div style="text-align: left;">
<span style="font-family: inherit;">-Z Jacksonami współpracuję od lat. Nasi ojcowie zawiązali sojusz, a że teraz ja prowadzę firmę, muszę spełniać warunki umowy. </span></div>
<div style="text-align: left;">
<span style="font-family: inherit;">-To znaczy?</span></div>
<div style="text-align: left;">
<span style="font-family: inherit;">-Spotykamy się co pięć lat, żeby dokonać wymiany. DOM werbuje młodą dziewczynę i zajmuje się nią przez pięć lat. Uczy ją rzeczy, które w przyszłości mogą się przydać Jacksonom, którzy prowadzą burdel na statku oraz mają największą na Kubie sieć narkotykową. Po pięciu latach dokonujemy wymiany. Ja im daję dziewczynę, a oni mi dużą ilość narkotyków, które mogę potem rozprowadzić- wyjaśnienia szefa nie uspokoiły dziewczyny. Wręcz przeciwnie. Wywołały w niej obrzydzenie, z trudem powstrzymywała mdłości.</span></div>
<div style="text-align: left;">
<span style="font-family: inherit;">-H-ha-handlujesz ludźmi?- ledwie wyszeptała te słowa.</span></div>
<div style="text-align: left;">
<span style="font-family: inherit;">-Nie powinno Cię to dziwić, skoro i tak zostałaś porwana. Nie martw się. Na pewno będziesz się świetnie bawiła z nowym szefem. Jest pedałem, więc sam Cię nie dosiądzie. Jednak za takie pieniądze sama będziesz dawała się ujeżdżać- zaśmiał się, jakby opowiedział fenomenalny dowcip- To inwestycja w Twoją przyszłość, Kotku. Powinnaś grzecznie podziękować i już stąd iść. Z samego rana przyjdę po Ciebie. Może zdążysz mnie jeszcze należycie pożegnać?- Lotte z trudem wstała. Nie wiedziała co o tym wszystkim myśleć. Nie chciała o tym myśleć. Nie sądziła, że będzie zmuszona do czegoś gorszego niż przekręty i handel dragami. </span></div>
<div style="text-align: left;">
<span style="font-family: inherit;"> Pokracznie przemierzyła budynek. Nie zwróciła nawet uwagi na nowe, pieprzące się w sypialni pary. Chciała po prostu jak najszybciej stąd wyjść. </span></div>
<div style="text-align: left;">
<span style="font-family: inherit;"> Przytrzymała się mocno framugi. Odetchnęła głęboko kilka razy, po czym optymalnie żwawym krokiem popędziła do samochodu. </span></div>
<div style="text-align: left;">
<span style="font-family: inherit;">-Wiedziałeś?- spojrzała na chłopaka. </span></div>
<div style="text-align: left;">
<span style="font-family: inherit;">-Casper dzisiaj mi o tym powiedział- przyznał ponuro.</span></div>
<div style="text-align: left;">
<span style="font-family: inherit;">-Dlatego chcesz uciekać...dzisiaj?</span></div>
<div style="text-align: left;">
<span style="font-family: inherit;">-Innego wyjścia nie widzę!- walnął w kierownicę tak mocno, że ta się poruszyła. Lotte przez chwilę zastanawiała się czy nie spadnie, ale w tamtej chwili nie był to największy problem do rozwiązania- Musimy uciekać, zanim Cię sprzeda!</span></div>
<div style="text-align: left;">
<span style="font-family: inherit;">-Co za mnie dostanie?</span></div>
<div style="text-align: left;">
<span style="font-family: inherit;">-Char...- Caden spojrzał na nią współczująco. Nie chciał, żeby się tą sprawą interesowała. Jego jedynym zamierzeniem było wyciągnięcie dziewczyny z tej kupy gówna. </span></div>
<div style="text-align: left;">
<span style="font-family: inherit;">-Co?- nie dawała za wygraną.</span></div>
<div style="text-align: left;">
<span style="font-family: inherit;">-Już dostał. 250 kg narkotyków. Po 50 kg z każdego, które Casper lubi. </span></div>
<div style="text-align: left;">
<span style="font-family: inherit;">-Gdzie one są?</span></div>
<div style="text-align: left;">
<span style="font-family: inherit;">-W DOMu- dziewczyna otworzyła drzwi, ale chłopak ogarnąwszy sytuację odpalił samochód, nim Lotte zdążyła wysiąść. Nie chciał, żeby wpakowała się w większe kłopoty.</span><br />
<span style="font-family: inherit;"><br /></span></div>
<div style="text-align: left;">
<span style="font-family: inherit;"> Po pół godziny drogi para znalazła się w mieszkaniu Lotte. W pośpiechu pakowali najważniejsze rzeczy, żeby nie obciążać uciekinierki. Kilka ubrań, dwie pary butów, trzy komplety bielizny. Do niewielkiego plecaka dziewczyna dała radę upchać jeszcze książkę. Następnym celem był dom Cadena. Ciężko było przejść niezauważonym, ponieważ Caden mieszka ze swoim ojcem, Casperem. Lotte została na czatach z glockiem w dłoni. Była gotowa zastrzelić każdego, kto przeszkodziłby im we wspólnej ucieczce. </span></div>
<div style="text-align: left;">
<span style="font-family: inherit;"> Po dwudziestu minutach oczekiwania zaczęła robić się niespokojna. Na szczęście już po chwili Caden przemykał między samochodami stojącymi pod domem. Zajęło mu to to kilka minut, ponieważ wokół domu spacerowało kilku ludzi ojca. </span></div>
<div style="text-align: left;">
<span style="font-family: inherit;"> Pobiegli do samochodu, którym w ekspresowym tempie zajechali na lotnisko. Lotte pilnowała drobnego bagażu, a Caden poszedł kupić bilety. Brunetka rozglądała się na boki w oczekiwaniu na najgorsze. Była niemal pewna, że szef już wie o uciecze. Mimo, że jeszcze nic takiego się nie stało. Już zaczęła myśleć nad wymówkami, gdyby któryś z członków DOMu tutaj przyszedł, dopóki nie zobaczyła zrozpaczonej twarzy ukochanego. </span></div>
<div style="text-align: left;">
<span style="font-family: inherit;">-C-Caden?- przytuliła się do niego speszona. Poczuła szybkie bicie jego serca jak i ręce, które mocno oplótł wokół jej ciała.</span></div>
<div style="text-align: left;">
<span style="font-family: inherit;">-Lecisz sama- oznajmił, po czym ukrył twarz w dłoniach- Jestem debilem.</span></div>
<div style="text-align: left;">
<span style="font-family: inherit;">- Jak? Sama? Mieliśmy wyjechać razem!- nie przejęła się tym, że krzyczy. Była zdezorientowana, zagubiona i do tego rozwścieczona. Czuła się połamana, jakby po zderzeniu ze ścianą rozsypała się na tysiąc kawałków. </span></div>
<div style="text-align: left;">
<span style="font-family: inherit;">-Dołączę do Ciebie za kilka miesięcy. Tak, jak to było planowane- ujął twarz dziewczyny w dłonie. Zmusił ją, żeby na niego spojrzała- Muszę się upewnić, że ojciec nie będzie Cię szukał. Poza tym, ucieczka we dwójkę jest bardzo ryzykowna. Większe szanse są na to, że jednej osobie się uda.</span></div>
<div style="text-align: left;">
<span style="font-family: inherit;">-Jesteś pieprzonym gnojem, kutasie- odburknęła w odpowiedzi. Caden się zaśmiał, następnie całując dziewczynę.</span></div>
<div style="text-align: left;">
<span style="font-family: inherit;">-Gdzie chcesz lecieć?</span></div>
<div style="text-align: left;">
<span style="font-family: inherit;">-Mam rodzinę w Los Angeles- odparła bez namysłu. Bardzo by chciała zobaczyć rodziców i młodszego brata. Nieświadomych jej porwania. Casper zadbał o to, żeby regularnie wymieniała z nimi pocztę, którą osobiście cenzurował. </span></div>
<div style="text-align: left;">
<span style="font-family: inherit;">-To zbyt niebezpieczne. Stamtąd Cię zabrał.</span></div>
<div style="text-align: left;">
<span style="font-family: inherit;"><span style="font-family: inherit;">-Spokojnie. Dam sobie radę- pstryknęła chłopaka w czoło. Ciekawe, czy to miało być ich ostatnie pożegnanie.</span><br /><span style="font-family: "georgia" , "times new roman" , serif;">______________________________________________________________</span></span><br />
<span style="font-family: inherit;"><br /></span>
<span style="font-family: inherit;">Dzień dobry! Z mojej strony to pierwszy rozdział i mam nadzieję, że nie ostatni. To moja pierwsza współpraca z Joanne i zarazem ciekawy eksperyment. Każda z nas inaczej pisze i każda ma całkiem odmienny pogląd na daną historię. Zobaczymy co z tego wyjdzie, ale nasze starania ocenić możecie tylko wy.<br />Zapraszam do czytania i komentowania obu rozdziałów!</span></div>
</div>
Nadine Mhttp://www.blogger.com/profile/06145033663720583359noreply@blogger.com9tag:blogger.com,1999:blog-3818064251736219522.post-12815606909045081282016-06-04T21:11:00.001+02:002017-12-24T13:05:14.208+01:00Rozdział 1<div style="text-align: center;">
<br />
<i><b><span style="color: red; font-family: inherit; font-size: large;">POSZUKIWANY</span></b></i></div>
<div style="text-align: center;">
<i><span style="font-family: inherit;"> ŻYWY LUB MARTWY</span></i><br />
<span style="font-family: inherit;"><i><br /></i>
</span><br />
<h2>
<span style="font-family: inherit; font-size: x-large;">X</span></h2>
<div>
<span style="font-family: inherit; font-size: x-large;"><br /></span></div>
</div>
<div style="text-align: center;">
<i><span style="font-family: inherit;"><br /></span></i></div>
<div style="text-align: center;">
<i><span style="color: red; font-family: inherit;">Mglisty Cień </span></i></div>
<div style="text-align: center;">
<i><span style="font-family: inherit; font-size: x-small;"><b>Imię i nazwisko: </b>nieznane</span></i></div>
<div style="text-align: center;">
<i><span style="font-family: inherit; font-size: x-small;"><b>Data urodzenia</b>: nieznana</span></i></div>
<div style="text-align: center;">
<i><span style="font-family: inherit; font-size: x-small;"><b>Miejsce pochodzenia: </b>nieznane</span></i></div>
<div style="text-align: center;">
<i><span style="font-family: inherit; font-size: x-small;"><b>Miejsce zamieszkania:</b>nieznane</span></i></div>
<div style="text-align: center;">
<i><span style="font-family: inherit; font-size: x-small;"><b>Zawód</b>: nieznany</span></i></div>
<div style="text-align: center;">
<i><span style="font-family: inherit;">Wysokość nagrody: <b>50 000$</b></span></i></div>
<div style="text-align: center;">
<span style="font-family: inherit;"><br /></span></div>
<div>
<span style="font-family: inherit;">-Silver, jesteś zainteresowana tym przestępcą?- zagadnął ją barman.- W końcu pięćdziesiąt tysięcy dolców dla takiej kobitki, jak Ty, to sporo, a wiem dobrze, jak strzelasz.</span></div>
<div>
<span style="font-family: inherit;">-Dla każdego to sporo.-upiła łyk piwa- Ciekawi mnie, kiedy zdobędą zdjęcie. A co do strzelania...to tylko hobby.</span></div>
<div>
<span style="font-family: inherit;">-Mogłabyś wykorzystać to "hobby".-mruknął mężczyzna, uderzając dłonią w stół-Na razie Mglisty Cień pozostaje nieuchwytny. Naprawdę, trafna ksywka. Facet jest całkiem niezły.- wytarł dwa duże kufle i odłożył pod ladę.</span></div>
<div>
<span style="font-family: inherit;">-A może to ona? </span></div>
<div>
<span style="font-family: inherit;">-Nie żartuj, Helen. Od kiedy to panny wynoszą cichaczem z banku grube pieniądze, nie zostawiając śladu?</span></div>
<div>
<span style="font-family: inherit;">-W sumie...-dopiła piwo i odstawiła kufel- Masz rację. Jakoś nie wyobrażam sobie Cienia jako kobiety.</span></div>
<div>
<span style="font-family: inherit;">-Dodajmy do tego fakt, że ani razu gościu nie dał się złapać, tylko zawsze rozpływał się w powietrzu...to musi być mężczyzna.</span></div>
<div>
<span style="font-family: inherit;">-Sugerujesz, że kobiety tak nie potrafią? Ale pewnie masz rację...</span><br />
<span style="font-family: inherit;">Rozejrzała się wokół. Lubiła tę knajpkę, była główną w tej części miasta. Urządzona była w bardzo starym stylu, jak na westernach.</span></div>
<div>
<span style="font-family: inherit;">Wiele osób tu przesiadywało. Stałymi bywalcami byli tacy, jak ona- pasjonaci broni, mistrze strzelania i jazdy konno, zwani-na cześć westernów- "<i>rewolwerowcami</i>", "<i>mechaniczni kowboje</i>" , czyli motocykliści z pistoletami ukrytymi w tajnych kieszeniach ramonesek, nawet stare dziadki w kapeluszach i ubraniach rodem z <i>spaghetti westernów</i> Sergio Leone oraz przejezdni, patrzący na tą zgraję, jak na bandę idiotów. Co tu dużo mówić, San Patricio. Miasto w hrabstwie o tej samej nazwie. Przy odbudowywaniu i rozszerzaniu, podzielono je na pół. Na część "normalną", gdzie mieszkali ludzie i na tę "nienormalną". W tejże połowie, zabawy były takie, jak na Dzikim Zachodzie, z drobnymi ulepszeniami. Za dnia urządzano m.in zawody strzeleckie lub konne.Wieczorem zwykle oglądano któryś z filmów Sergio Leone, największą popularnością cieszył się "<i> Dobry, Zły i Brzydki</i>" oraz "<i>Pewnego razu na Dzikim Zachodzie</i>", delektowano się alkoholem i słuchało się niesamowitych historii, a list gończy wyglądał bardzo podobnie do tego z tamtych lat.</span><br />
<span style="font-family: inherit;">To był po prostu inny świat. </span><br />
<span style="font-family: inherit;">Co nie znaczy, że coś było tu ostro zacofane. Wszelkie wynalazki dzisiejszego świata- znajdowały się po drugiej stronie metropolii. Tutaj wyjątkiem byli "mechaniczni kowboje" na motocyklach oraz telewizory (tylko do oglądania westernów) , radia (wtedy, kiedy już nikomu nie chciało się grać) i parę innych rzeczy.</span><br />
<span style="font-family: inherit;">Tyle, że prawda była taka, że pół tej aglomeracji było jak wesołe miasteczko. Wszyscy, co tu przebywali, poza tą częścią miasta byli szarymi obywatelami, nie rewolwerowcami, nie mechanicznymi kowbojami. Tu zachowywali się tak jak chcieli, ale w prawdziwym świecie byli zwykłymi, nudnymi ludźmi, z nudną robotą. Ale bywali też Ci, co tu mieszkali i zachowywali się jak starzy rewolwerowcy. </span><br />
<span style="font-family: inherit;">Dlatego kogokolwiek, kto tu wszedł pierwsze wrażenie brzmiało mniej więcej: "Cofnąłem się w czasie?", a ostatnie słowa (o ile był przejezdnym, który postanowił tu nie zostawać): "Jeszcze tu wrócę".</span><br />
<span style="font-family: inherit;">No tak. Podobało się niemal każdemu.</span><br />
<span style="font-family: inherit;"><br /></span></div>
<div>
<div>
<br />
A kim był Mglisty Cień, którego tak poszukiwano?<br />
Pojawił się znikąd, trzy lata temu i zaatakował. I jak się pojawił, tak zniknął. Z wówczas stu tysiącami dolców. Stopniowo wielkość straconych pieniędzy rosła i to w różnych miejscach, w Teksasie i nie tylko.<br />
<span style="font-family: inherit;">Przestępca. Okradający banki. Nikomu nie udało się go namierzyć, nikomu nie udało się znaleźć choć śladu .</span>A jak już coś widziano tylko cień, który po chwili rozpływał się powietrzu.<br />
<span style="font-family: inherit;">Ale nie okradał małych banków, takich jak w San Patricio. Nie. Jego celem były wielkie banki z najnowszymi zabezpieczeniami, na które nawet najbardziej cwani przestępcy się nie porywali. Dziwne było to, że z ludzi biedniejszych nikt nic nie stracił z jego powodu. Zawsze tracili tylko i wyłącznie bogacze.</span></div>
<div>
</div>
</div>
<div>
<span style="font-family: inherit;">Tematem dzisiejszym w knajpie nazwanej "Angel's Eyes" w "hołdzie" Złemu* był ostatni napad Mglistego Cienia. Starzy wyjadacze, siedzący w rogu, zawzięcie o tym dyskutowali.</span></div>
<div>
<span style="font-family: inherit;">-Podobno wyniósł raz aż pięćset tysięcy dolarów, pomimo najnowszych zabezpieczeń.</span></div>
<div>
<span style="font-family: inherit;">-Na to komu taka forsa? Ciekawe w co ją pakuje.</span></div>
<div>
<span style="font-family: inherit;">-Na szczęście tu, w Teksasie jest kara śmierci. Tylko czekać, aż go złapią.</span></div>
<div>
<span style="font-family: inherit;">-Jak chcesz to zrobić, skoro nawet nie wiadomo, jak wygląda?</span></div>
<div>
<span style="font-family: inherit;">-Prędzej czy później wpadnie. Ja Wam to mówię.</span><br />
<span style="font-family: inherit;">-Cień jest dość spokojny. Za każdym razem mógł bez skrupułów zabić, ale nigdy tego nie robił.</span><br />
<span style="font-family: inherit;">-Nie każdy złodziej jest mordercą.</span><br />
Helen podniosła kufel do ust. Zapowiadała się ciekawa dyskusja.</div>
<div>
<span style="font-family: inherit;"><br /></span></div>
<div>
<span style="font-family: inherit;"><br /></span></div>
<div>
<span style="font-family: inherit;">Nadeszła ciemna noc. Cisza panowała na ulicach "normalnego" San Patricio, cisza i ciemność.</span></div>
<div>
<span style="font-family: inherit;">Znikąd na uliczce pojawiła się postać w długim, czarnym płaszczu. Podeszła ona do ściany jednego budynku i zerwała list gończy, na którym wciąż brakowało zdjęcia i istotnych informacji.</span></div>
<div>
<span style="font-family: inherit;">-Czyżby to nieuchwytny Mglisty Cień?-dobiegł szept.</span><br />
<span style="font-family: inherit;">-Cień z definicji jest nieuchwytny, Nocny Skowronku.- powiedział, nawet się nie odwracając.</span><br />
<span style="font-family: inherit;">-A skowronek z definicji jest rannym ptaszkiem. Jak Ty to robisz?-złodziej zwany Nocnym Skowronkiem oparł się o ścianę.</span><br />
<span style="font-family: inherit;">-Który raz się o to pytasz? Lata ćwiczeń.</span><br />
<span style="font-family: inherit;">-Jakie lata? Cień, jesteś młodziutki, masz góra dwadzieścia parę lat. Po co się w to pakujesz, po co kradniesz? To nie jest zabawa, zajmij się czymś porządnym.</span><br />
<span style="font-family: inherit;">-Próbujesz mnie pouczać, Skowronku? Mam swój cel, tak jak i Ty kradniesz dla jakiegoś.</span><br />
<span style="font-family: inherit;">-Nie, Cień. Ja Cię tylko ostrzegam. Sporo jest takich, jak my dwaj. Wiesz dobrze, ilu ich tu już spotkaliśmy. Nieco ponad dwa lata temu, Biały Lotos był królem napadów na bank w Teksasie, do czasu, aż go przebiłeś. I jeszcze okradłeś jego.</span><br />
<span style="font-family: inherit;">-Biały Lotos nie żyje. I to nie z mojej ręki zginął. A należało mu się.</span><br />
<span style="font-family: inherit;">-Ale jego kumple, żyją! Ostrzegam Cię tylko. Nikt nie zna naszych tożsamości, ja nie znam Twojej, Ty mojej, ale idzie nas opisać. Lotos miał sporo kumpli. Będą próbowali Cię namierzyć i załatwić, ewentualnie podadzą Twój opis władzom.</span><br />
<span style="font-family: inherit;">-O niczym innym nie marzę. Dlaczego mi to mówisz, Skowronku? I to teraz?-młody przyjrzał mu się, z podejrzeniem w oczach.</span><br />
<span style="font-family: inherit;">-Niejako jesteśmy kumplami. Nie zostawia się kumpli.</span><br />
<span style="font-family: inherit;">-Ja nie morduję.- warknął Cień, bo zgadł, do czego spróbuje go namówić tamten.</span><br />
<span style="font-family: inherit;">-Raz będziesz musiał się przełamać, o ile chcesz mieć spokój.</span><br />
<span style="font-family: inherit;">-Jaki masz w tym interes? Ja nie zabijam. Poza tym nigdy mnie nie znajdą.</span><br />
<span style="font-family: inherit;">-Ja? Ja jestem stary. Nie radzę sobie, jak kiedyś. I...</span><br />
<span style="font-family: inherit;">Coś błysnęło w oczach młodzika.</span><br />
<span style="font-family: inherit;">Rozległy się strzały. Kawałek drewnianej poręczy obok nich odłupał się. Cień i Skowronek szybko się skryli.</span><br />
<span style="font-family: inherit;">-Cholery zdrajco!-syknął Mglisty i w mgnieniu oka przycisnął niczego nie spodziewającego się przyjaciela do ściany.-Ludzie Białego Lotosu, tak? </span>Skąd do cholery, wiedzieli, że tu jestem?!<br />
<span style="font-family: inherit;">-To nie moja wina....-mężczyzna był przerażony.-Musieli mnie śledzić...dopiero wróciłem z napadu, jako Nocny Skowronek, ale skąd wiedzieli...</span><br />
<span style="font-family: inherit;">-Skąd wiedzieli co?</span><br />
<span style="font-family: inherit;">-Chciałem Cię przekonać do walki z nimi. Podobno mają spore łupy, a ja...Jestem Twoim kumplem, Cień! Jakbym chciał Cię wydać, dawno bym to zrobił! </span><br />
<span style="font-family: inherit;">-Albo chciałeś mnie wciągnąć w pułapkę! Czy Ty wszędzie trąbisz, że mnie znasz?- wydobył pistolet zza pasa i oddał kilka strzałów. Rozległy się wrzaski.-Zacząłeś o nich gadać i z dupy się pojawiają, tak? </span><br />
<span style="font-family: inherit;">-Kurwa mać, dają za Ciebie 50 patoli, mógłbym Cię ukatrupić tu i teraz, dlaczego niby tego nie robię?</span><br />
<span style="font-family: inherit;">-Bo nie masz kul. </span><br />
<span style="font-family: inherit;">-Kiedy Ty...ZWIEWAJ, ALE JUŻ!</span><br />
<span style="font-family: inherit;">Padł strzał, z zupełnie innej strony niż wcześniej.</span><br />
<span style="font-family: inherit;">Kiedy opadł kurz, dziesięciu ludzi ze znakiem lotosu na ramieniu popatrzało na siebie zdziwionych.</span><br />
<span style="font-family: inherit;">-Nie ma ich...</span><br />
<span style="font-family: inherit;">Z dala rozległy się dźwięki syren policyjnych. Mężczyźni wepchnęli broń za pas i uciekli.</span><br />
<span style="font-family: inherit;"><br /></span>
<span style="font-family: inherit;">Skowronek padł z hukiem na ziemię.</span><br />
<span style="font-family: inherit;">-To bolało, wiesz, Cień?</span><br />
<span style="font-family: inherit;">-Sorry. Musiałem się spieszyć.- poprawił czarną pelerynę.-Trafili Cię!</span><br />
<span style="font-family: inherit;">Rzeczywiście. Nocny Skowronek czuł okrutny ból w prawym udzie. Krew sączyła się z rany na ziemię.</span><br />
<span style="font-family: inherit;">-To nic takiego.- oderwał od koszuli cienki pas i obwiązał nim ranę.-Niejako uratowałem Ci życie, co?</span><br />
<span style="font-family: inherit;">-Nie.-młody odwrócił się- To ja uratowałem je Tobie.</span><br />
<span style="font-family: inherit;">-Skoro mi nie ufałeś...czemu mnie nie zostawiłeś?</span><br />
<span style="font-family: inherit;">-"Nie zostawia się kumpli". Prawdą jest, że mogłem zbiec szybko i bez śladu. I...-machnął ręką, nie chcąc mówić dalej.</span><br />
<span style="font-family: inherit;">-Rozumiem.-odpowiedział krótko Skowronek i rozejrzał się.- Nawiasem mówiąc, gdzie jesteśmy i jak Ty to zrobiłeś, że tu jesteśmy?</span><br />
<span style="font-family: inherit;">-Jedna miejscówka. A jak to zrobiłem, to już moja tajemnica.</span><br />
<span style="font-family: inherit;">Mężczyzna podniósł się z ziemi. Miejsce, w którym się znajdowali przypominało jaskinię, która w jednym miejscu była zasypana, a wchodziło się do niej...no właśnie jak? Tego Skowronek nie wiedział.</span><br />
<span style="font-family: inherit;">-Cień...przepraszam za tą akcję. Ostatnio robiłem napad niedaleko dawnego miejsca przesiadywania Białego Lotosu i...</span><br />
<span style="font-family: inherit;">-Teraz to nieistotne.- powiedział spokojnie.- I tak mam jedną rzecz do zrobienia.</span><br />
<span style="font-family: inherit;">-Co teraz zamierzasz, Cieniu?</span><br />
<span style="font-family: inherit;">-Na razie wyjadę z Teksasu. I tak miałem to zrobić, oni tylko to przyspieszyli. W Las Vegas otworzyli nowe kasyno, podobno bardzo bogate.</span><br />
<span style="font-family: inherit;">-Zamierzasz ich okraść, czy przerżnąć wszystkie swoje pieniądze?</span><br />
<span style="font-family: inherit;">-Najpierw przerżnąć część, potem okraść.</span><br />
<span style="font-family: inherit;">-Tam też Cię szukają.- zauważył mężczyzna.</span><br />
<span style="font-family: inherit;">Młody prychnął.</span><br />
<span style="font-family: inherit;">-Pf. Przyda się dawka adrenaliny. Poza tym...</span><br />
<span style="font-family: inherit;">-Jakbyś tu miał jej mało.</span><br />
<span style="font-family: inherit;">-Poza tym...-Cień podszedł do zasypanego miejsca, w którym otworzyło się przejście. Jego przyjaciel patrzył na to z otwartymi ustami.- Skoro już dowiodłeś, że serio jesteś moim kumplem...a chwilę temu narzekałeś na brak kasy, masz.- coś poleciało w jego stronę. Skowronek odruchowo to złapał. Było to dziesięć tysięcy w gotówce. Rozległy się niewielkie trzaski, kiedy Młody rzucał w jego stronę pieniędzmi, aż "usypał się" stos dwustu pięćdziesięciu tysięcy plus woreczek diamentów.</span><br />
<span style="font-family: inherit;">-Żartujesz? Nie potrzebuję Twojej kasy, poradzę sobie.-zaprotestował mężczyzna.</span><br />
<span style="font-family: inherit;">-Przestań. To w ramach podziękowania. Mam tego jeszcze sporo...do mojego powrotu Ci chyba wystarczy, co?</span><br />
<span style="font-family: inherit;">-Cień, ale ja nie mogę tyle przy...</span><br />
<span style="font-family: inherit;">-Nic nie mów. Uratowałeś mi życie przecież, pamiętasz?- Skowronek spojrzał na niego. Przecież chwilę temu twierdził, że było odwrotnie.-Poza tym byłeś dla mnie jak ojciec.</span><br />
<span style="font-family: inherit;">-Dobra. Dziękuję.- powiedział- Kiedy wyjeżdżasz?</span><br />
<span style="font-family: inherit;">-Z samego rana. Co z nogą?</span><br />
<span style="font-family: inherit;">-Zagoi się z czasem.- zbagatelizował starszy.</span><br />
<span style="font-family: inherit;">Relacje Skowronka i Cienia często przypominały relacje ojciec-syn. I chociaż nie znali swoich prawdziwych tożsamości, a pierwszy nigdy nie wychowywał drugiego, był dla niego jak ojciec. Mglisty Cień szanował starszego od siebie Nocnego Skowronka. I widział, że ostatnimi czasy jego przyjaciel nie dawał już sobie rady, a żyć przecież jako normalny człowiek musiał mieć z czego.</span><br />
<span style="font-family: inherit;"><br /></span>
<span style="font-family: inherit;">Wraz z wstaniem słońca, wstała i Helen Silver. Wyprowadziła swojego Harleya Davidsona z garażu i założyła kask. Motor wydał z siebie głośny warkot, po czym ruszył z miejsca. Opuszczając miasto, obróciła się tylko na moment, pozdrawiając gestem barmana "Angel's Eyes" i przy okazji faceta, który siedział na fotelu bujanym przed knajpką, z obandażowanym prawym udem.</span><br />
Minęła tabliczkę "Żegna Was ta część San Patricio, do zobaczenia wkrótce!" i zwiększyła prędkość.<br />
<span style="font-family: inherit;"> Helen Silver właśnie opuszczała Teksas, a z nią wyjeżdżał Mglisty Cień, którego maska z modulatorem głosu i strój spoczywały w podwójnym dnie walizki.</span><br />
<span style="font-family: inherit;"><br /></span>
<br />
<div style="text-align: center;">
<i><b><span style="color: red; font-family: inherit; font-size: large;">POSZUKIWANY</span></b></i></div>
<div style="text-align: center;">
<i><span style="font-family: inherit;"> ŻYWY LUB MARTWY</span></i><br />
<span style="font-family: inherit;"><i><br /></i>
</span><br />
<h2>
<span style="font-family: inherit; font-size: x-large;">X</span></h2>
</div>
<div style="text-align: center;">
<i><span style="font-family: inherit;"><br /></span></i></div>
<div style="text-align: center;">
<i><span style="color: red; font-family: inherit;">Mglisty Cień</span></i></div>
<div style="text-align: center;">
<i><span style="font-family: inherit; font-size: x-small;"><b>Imię i nazwisko: </b>nieznane</span></i></div>
<div style="text-align: center;">
<i><span style="font-family: inherit; font-size: x-small;"><b>Data urodzenia</b>: nieznana</span></i></div>
<div style="text-align: center;">
<i><span style="font-family: inherit; font-size: x-small;"><b>Miejsce pochodzenia: </b>nieznane</span></i></div>
<div style="text-align: center;">
<i><span style="font-family: inherit; font-size: x-small;"><b>Miejsce zamieszkania:</b>nieznane</span></i></div>
<div style="text-align: center;">
<i><span style="font-family: inherit; font-size: x-small;"><b>Zawód</b>: nieznany</span></i></div>
<div style="text-align: center;">
<i><span style="font-family: inherit;">Wysokość nagrody: <b><u><span style="color: red;">100 000$</span></u></b></span></i></div>
</div>
<div>
<span style="font-family: inherit;">______________________________________________________________</span><br />
<span style="font-family: inherit;">* " Zły" w filmie " Dobry, Zły i Brzydki" to postać zwana "Angel's Eyes", bezlitosny, ponury rewolwerowiec.</span><br />
Rozdział składa się w większości z dialogu, tak miało być. </div>
<div>
<span style="font-family: inherit;"><br /></span></div>
<div>
<br /></div>
Joannehttp://www.blogger.com/profile/02420820269744160018noreply@blogger.com3tag:blogger.com,1999:blog-3818064251736219522.post-66604640517960019012016-05-30T19:30:00.001+02:002017-09-21T23:35:13.427+02:00BOHATEROWIE<div style="text-align: center;">
<br /></div>
<div class="separator" style="clear: both; text-align: center;">
<br /></div>
<div class="separator" style="clear: both; text-align: center;">
<a href="https://4.bp.blogspot.com/-mY2HFURVD0Q/V08dWiV5gEI/AAAAAAAAA5Y/VFmbRyFduI41eW8c5GpPi8s1Wdecd0rNQCLcB/s1600/k.jpg" imageanchor="1" style="margin-left: 1em; margin-right: 1em;"><img border="0" src="https://4.bp.blogspot.com/-mY2HFURVD0Q/V08dWiV5gEI/AAAAAAAAA5Y/VFmbRyFduI41eW8c5GpPi8s1Wdecd0rNQCLcB/s1600/k.jpg" /></a></div>
<div class="separator" style="clear: both; text-align: center;">
<br /></div>
<div style="clear: both; text-align: center;">
<span style="color: #cccccc; font-family: "georgia" , "times new roman" , serif; font-size: large;">Helen Silver</span></div>
<div style="clear: both; text-align: center;">
<span style="color: #cccccc; font-family: "georgia" , "times new roman" , serif;"> <b><u>Mglisty Cień </u></b></span></div>
<div style="clear: both; text-align: center;">
<span style="color: #cccccc; font-family: "georgia" , "times new roman" , serif;">(ur. 7 maja 1959 roku w Nowym Orleanie)</span></div>
<div style="clear: both; text-align: center;">
<span style="color: #cccccc; font-family: "georgia" , "times new roman" , serif;"><b><i>23 lata</i></b></span></div>
<div class="separator" style="clear: both; text-align: center;">
<br /></div>
<div class="separator" style="clear: both; text-align: center;">
<br /></div>
<div class="separator" style="clear: both; text-align: center;">
<a href="http://ilarge.lisimg.com/image/5245879/1045full-uschi-obermaier.jpg" imageanchor="1" style="margin-left: 1em; margin-right: 1em;"><img border="0" src="http://ilarge.lisimg.com/image/5245879/1045full-uschi-obermaier.jpg" height="400" width="261" /></a></div>
<div style="text-align: center;">
<br /></div>
<div style="text-align: center;">
<span style="color: #cccccc; font-family: "georgia" , "times new roman" , serif;"><span style="font-size: medium;"><span style="font-size: large;">Charlotte Lombardo</span><br /><b><u>Lotte</u></b></span><br />(ur. 1 czerwca 1959 w Hawanie)<br /><b>23 lata</b></span></div>
<div style="text-align: center;">
<span style="color: #cccccc; font-family: "georgia" , "times new roman" , serif; font-size: large;">__________________________________________</span></div>
<div style="text-align: center;">
<span style="color: #cccccc; font-family: "georgia" , "times new roman" , serif; font-size: large;"><br /><i><b>SLAYER</b></i><br />_________________________________________</span></div>
<div style="text-align: center;">
<span style="color: #cccccc; font-family: "georgia" , "times new roman" , serif; font-size: large;"><br /></span></div>
<div class="separator" style="clear: both; text-align: center;">
<a href="https://4.bp.blogspot.com/-jXMDDiVwd2w/V0xvBNFOJ8I/AAAAAAAAA4c/mlI72IbQt6MmQAvTixACn0wmhI-WAD33QCLcB/s1600/dave1%2B-%2BKopia.jpg" imageanchor="1" style="margin-left: 1em; margin-right: 1em;"><img border="0" height="228" src="https://4.bp.blogspot.com/-jXMDDiVwd2w/V0xvBNFOJ8I/AAAAAAAAA4c/mlI72IbQt6MmQAvTixACn0wmhI-WAD33QCLcB/s320/dave1%2B-%2BKopia.jpg" width="320" /></a></div>
<div style="text-align: center;">
<span style="color: #cccccc; font-family: "georgia" , "times new roman" , serif; font-size: large;"><br /></span></div>
<div style="text-align: center;">
<span style="color: #cccccc; font-family: "georgia" , "times new roman" , serif;"><span style="font-size: large;">Dave Lombardo</span><br />(ur. 16 lutego 1965 w Hawanie)<br /><b>17 lat</b></span></div>
<div style="text-align: center;">
<span style="color: #cccccc; font-family: "georgia" , "times new roman" , serif; font-size: large;"><br /></span></div>
<div class="separator" style="clear: both; text-align: center;">
<a href="https://1.bp.blogspot.com/-dcSfE8640cc/V0xvBn5e-wI/AAAAAAAAA4U/LCWxI6Em3tcft9YMkpZRdk-CNSawF7hCACKgB/s1600/jeff_hanneman%2B-%2BKopia.jpg" imageanchor="1" style="margin-left: 1em; margin-right: 1em;"><img border="0" height="236" src="https://1.bp.blogspot.com/-dcSfE8640cc/V0xvBn5e-wI/AAAAAAAAA4U/LCWxI6Em3tcft9YMkpZRdk-CNSawF7hCACKgB/s320/jeff_hanneman%2B-%2BKopia.jpg" width="320" /></a></div>
<div style="text-align: center;">
<br /></div>
<div style="text-align: center;">
<div>
<br /></div>
<div>
<span style="color: #cccccc; font-family: "georgia" , "times new roman" , serif; font-size: large;">Jeffrey John Hanneman</span></div>
<div>
<span style="color: #cccccc; font-family: "georgia" , "times new roman" , serif;">(ur. 31 stycznia 1964 w Oakland)</span></div>
<div>
<span style="color: #cccccc; font-family: "georgia" , "times new roman" , serif;"><b>18 lat</b></span></div>
</div>
<div style="text-align: center;">
<span style="color: #cccccc; font-family: "georgia" , "times new roman" , serif; font-size: large;"><br /></span></div>
<div class="separator" style="clear: both; text-align: center;">
<a href="https://2.bp.blogspot.com/-2y7XiyuhBlQ/V0xvBBtwR4I/AAAAAAAAA4Q/q3GZuAdNfiURv4ghEadXx0akrVl5uyBjACKgB/s1600/f4f1cedab0261696a77e0982d08873f8%2B-%2BKopia.jpg" imageanchor="1" style="margin-left: 1em; margin-right: 1em;"><img border="0" height="194" src="https://2.bp.blogspot.com/-2y7XiyuhBlQ/V0xvBBtwR4I/AAAAAAAAA4Q/q3GZuAdNfiURv4ghEadXx0akrVl5uyBjACKgB/s320/f4f1cedab0261696a77e0982d08873f8%2B-%2BKopia.jpg" width="320" /></a></div>
<div style="text-align: center;">
<br /></div>
<div style="text-align: center;">
<span style="color: #cccccc; font-family: "georgia" , "times new roman" , serif; font-size: large;">Tomas Enrique Araya</span></div>
<div style="text-align: center;">
<span style="color: #cccccc; font-family: "georgia" , "times new roman" , serif;"><b><u>Tom Araya</u></b></span><br />
<span style="color: #cccccc; font-family: "georgia" , "times new roman" , serif;">(ur. 6 czerwca 1961 w Viña del Mar, Chile)<br /><b>21 lat</b></span></div>
<div style="text-align: center;">
<span style="color: #cccccc; font-family: "georgia" , "times new roman" , serif; font-size: large;"><br /></span></div>
<div class="separator" style="clear: both; text-align: center;">
<a href="https://2.bp.blogspot.com/-PmskYnbEBt4/V0xvBNvbiYI/AAAAAAAAA4Y/U6G0U5X5Jvs4AV_Bh8KkiLWKYFkj1m3zACKgB/s1600/4b5dd6033ecd1eef8c2f934d302993b6.jpg" imageanchor="1" style="margin-left: 1em; margin-right: 1em;"><img border="0" height="168" src="https://2.bp.blogspot.com/-PmskYnbEBt4/V0xvBNvbiYI/AAAAAAAAA4Y/U6G0U5X5Jvs4AV_Bh8KkiLWKYFkj1m3zACKgB/s320/4b5dd6033ecd1eef8c2f934d302993b6.jpg" width="320" /></a></div>
<div style="text-align: center;">
<span style="color: #cccccc; font-family: "georgia" , "times new roman" , serif; font-size: large;"><br /></span></div>
<div style="text-align: center;">
<span style="color: #cccccc; font-family: "georgia" , "times new roman" , serif; font-size: large;">Kerry King </span></div>
<div style="text-align: center;">
<span style="color: #cccccc; font-family: "georgia" , "times new roman" , serif;">(ur. 3 czerwca 1964 w Los Angeles)<br /><b>18 lat</b></span></div>
<div style="text-align: center;">
<span style="color: #cccccc; font-family: "georgia" , "times new roman" , serif; font-size: large;">__________________________________________<br /><br /><i><b>MOTORHEAD</b></i><br />__________________________________________</span></div>
<div style="text-align: center;">
<span style="color: #cccccc; font-family: "georgia" , "times new roman" , serif; font-size: large;"><br /></span></div>
<div class="separator" style="clear: both; text-align: center;">
<a href="https://4.bp.blogspot.com/-HAdKhOeYguU/V0xxngKQ5xI/AAAAAAAAA4w/YWur9PRAXygO6K95Z2xghdeZc-tjldKIQCLcB/s1600/lemmy-kilmister-1982-billboard-650.jpg" imageanchor="1" style="margin-left: 1em; margin-right: 1em;"><img border="0" height="211" src="https://4.bp.blogspot.com/-HAdKhOeYguU/V0xxngKQ5xI/AAAAAAAAA4w/YWur9PRAXygO6K95Z2xghdeZc-tjldKIQCLcB/s320/lemmy-kilmister-1982-billboard-650.jpg" width="320" /></a></div>
<div style="text-align: center;">
<span style="color: #cccccc; font-family: "georgia" , "times new roman" , serif; font-size: large;"><br /></span></div>
<div style="text-align: center;">
<div>
<span style="color: #cccccc; font-family: "georgia" , "times new roman" , serif; font-size: large;">Ian Fraser Kilmister</span></div>
<div>
<span style="color: #cccccc; font-family: "georgia" , "times new roman" , serif;"><b><u>Lemmy Kilmister</u></b></span></div>
<div>
<span style="color: #cccccc; font-family: "georgia" , "times new roman" , serif;">(ur. 24 grudnia 1945 w Burslem)</span></div>
<div>
<span style="color: #cccccc; font-family: "georgia" , "times new roman" , serif;"><b>37 lat</b></span></div>
</div>
<div style="text-align: center;">
<span style="color: #cccccc; font-family: "georgia" , "times new roman" , serif; font-size: large;"><br /></span></div>
<div class="separator" style="clear: both; text-align: center;">
<a href="https://3.bp.blogspot.com/-foBCsoz6IaE/V0xxbbenmdI/AAAAAAAAA4o/CCtstVXnBw8XLaDtrv_ISle-EfSpInoCgCLcB/s1600/164898c24d7e0df128a38867978bddb3.jpg" imageanchor="1" style="margin-left: 1em; margin-right: 1em;"><img border="0" height="202" src="https://3.bp.blogspot.com/-foBCsoz6IaE/V0xxbbenmdI/AAAAAAAAA4o/CCtstVXnBw8XLaDtrv_ISle-EfSpInoCgCLcB/s320/164898c24d7e0df128a38867978bddb3.jpg" width="320" /></a></div>
<br />
<div style="text-align: center;">
<span style="color: #cccccc; font-family: "georgia" , "times new roman" , serif; font-size: large;">Edward Clarke</span></div>
<div style="text-align: center;">
<b style="color: #cccccc; font-family: georgia, 'times new roman', serif;"><u>Eddie Clarke</u></b></div>
<div style="text-align: center;">
<span style="color: #cccccc; font-family: "georgia" , "times new roman" , serif;">(ur. 5 października 1950 roku w Twickenham w Wielkiej Brytanii)<br /><b>32 lat</b></span></div>
<div style="text-align: center;">
<span style="color: #cccccc; font-family: "georgia" , "times new roman" , serif; font-size: large;"><br /></span></div>
<div class="separator" style="clear: both; text-align: center;">
<a href="https://3.bp.blogspot.com/-SxCRGGiZ7-0/V0xxbbVUWpI/AAAAAAAAA4s/EsWnONTmI-YVJaC83b8KDAm3gwVseqlmwCLcB/s1600/motorhead-drummer-phil-philthy-animal-taylor-dies-1112-1.jpg" imageanchor="1" style="margin-left: 1em; margin-right: 1em;"><img border="0" height="180" src="https://3.bp.blogspot.com/-SxCRGGiZ7-0/V0xxbbVUWpI/AAAAAAAAA4s/EsWnONTmI-YVJaC83b8KDAm3gwVseqlmwCLcB/s320/motorhead-drummer-phil-philthy-animal-taylor-dies-1112-1.jpg" width="320" /></a></div>
<div style="text-align: center;">
<br /></div>
<div style="text-align: center;">
<span style="color: #cccccc; font-family: "georgia" , "times new roman" , serif;"></span><br />
<div style="font-size: x-large;">
<div style="font-size: x-large;">
<div style="font-size: x-large;">
<span style="color: #cccccc; font-family: "georgia" , "times new roman" , serif; font-size: large;">Phil Taylor</span></div>
<span style="color: #cccccc; font-family: "georgia" , "times new roman" , serif; font-size: small;"><b><u>''Philthy Animal'</u></b></span></div>
</div>
<span style="color: #cccccc; font-family: "georgia" , "times new roman" , serif;">(ur. 21 września 1954 w Chesterfield)</span><span style="color: #cccccc; font-family: "georgia" , "times new roman" , serif;"></span><br />
<b style="color: #cccccc; font-family: georgia, 'times new roman', serif;">28 lat</b><span style="color: #cccccc; font-family: "georgia" , "times new roman" , serif;"></span><br />
<span style="color: #cccccc; font-family: "georgia" , "times new roman" , serif;"></span></div>
<br />
<div style="text-align: center;">
</div>
<br />
<div style="-webkit-text-stroke-width: 0px; color: black; font-family: 'Times New Roman'; font-size: medium; font-style: normal; font-variant: normal; font-weight: normal; letter-spacing: normal; line-height: normal; orphans: auto; text-align: center; text-indent: 0px; text-transform: none; white-space: normal; widows: 1; word-spacing: 0px;">
<div style="margin: 0px;">
<span style="color: #cccccc; font-family: "georgia" , "times new roman" , serif; font-size: large;"><br /></span></div>
</div>
Nadine Mhttp://www.blogger.com/profile/06145033663720583359noreply@blogger.com2